Ostatnio odwiedziliśmy Resto Pestka, która mieści się przy ulicy Długiej. Wydawałoby się, że nie jest łatwo do niej trafić, ale gwarantujemy – warto poszukać tych tajemniczych drzwi. Wskazówką dla Was będzie hotel, przy którym działa restauracja. Później długi hol, schodki do góry i jesteśmy na miejscu. Można zaczynać ucztę!
Zazwyczaj, gdy przychodzi nam ochota na coś pysznego, szukamy restauracji w obrębie Rynku lub na Kazimierzu. Rzadko zapuszczamy się gdzieś dalej, ale czy to znaczy, że poza ścisłym centrum nie da się smacznie zjeść? Zdecydowanie nie!
Nie przesadzamy zupełnie mówiąc o uczcie. Szef kuchni Maciej Leonkiewicz w pełni wykorzystuje potencjał lokalizacyjny restauracji. Krąży między Starym, a Nowym Kleparzem, w poszukiwaniu najlepszych produktów. Dlatego do śniadania możemy zjeść pieczywo od Binkowskich, sery z Serowarni Magdalenka, lokalne wędliny. A do tego napić się filiżanki kawy – 100% arabiki z Krakowskiej Palarni Kawy.
Śniadanie to podstawa
W Pestce dzień zaczyna się już o 7 rano – śniadaniowym bufetem za 35 złotych, z którego możecie jeść do woli. Domowa jajecznica, omlet, pyszne kiełbaski, tarta z łososiem, sery, serki, lokalne wędliny. A dla tych co wolą coś lżejszego – owocowe smoothie. Jesteśmy pod wrażeniem, że w bufecie można znaleźć wypiekane na miejscu ciasta. My zjedliśmy marchewkowe, które było przepyszne!
Lokalność i sezonowość ponad wszystko
Króluje tutaj kuchnia polska, która nie zamyka się na światowe trendy. Jednym z nich jest bardzo oryginalna forma menu, które w dużej części składa się z tapasów – tyle że polskich! Nam bardzo się to spodobało! Na pewno znacie to uczucie, gdy siedzicie już w restauracji, z kartą w ręce i macie ochotę na kilka dań, ale wiecie, że nie uda wam się ich zmieścić. Tutaj nie ma tego problemu – możecie zamówić kilka talerzyków i cieszyć się różnorodnością.
Do wyboru jest aż dziesięć pozycji i wszystkie wyglądają smakowicie. Nasze serca skradły pielmieni z jagnięciną. Szef kuchni zdradził nam sekret – są lepione przez Ukrainkę, która jest częścią ich kuchennej ekipy. Od razu poczuliśmy, że te ręce wiedzą jak się je lepi. Jest to zdecydowanie obowiązkowa pozycja podczas wizyty w Pestce. Ale to jeszcze nie wszystko, bo kolejnym must-eat jest tatar z rostbefu z piklami na opiekanej drożdżowej brioszce. Idealnie posiekany i doprawiony. To jeden z lepszych tatarów, jaki ostatnio jedliśmy!
Gdy my podjadamy, na stole pojawiają się kolejne tapasy – śledź bałtycki w oleju lnianym, pasztet z gęsich wątróbek, maczanka i pstrąg smażony na maśle, na gryczanych blinach i burakach z chrzanem. Każdy kolejny talerzyk nas zaskakuje – jedzenie jest pięknie podane i, co najważniejsze, rozpieszcza głębią smaków!
Nie tylko małe talerzyki
Oprócz fajnych opcji śniadaniowych i fantastycznych tapasów, nie mogłoby zabraknąć dań głównych. Spróbowaliśmy kapuśniaku z charsznickiej kapusty, z uczciwym kawałkiem wędzonego żebra i kiełbasą z mangalicy.
Na drugie danie wybraliśmy bardzo delikatnego pieczonego dorsza pod ziołową kruszonką i musimy przyznać, że to był bardzo udany set!
Coś dla wegetarian i wegan
Choć restauracja nie specjalizuje się w kuchni wegańskiej, osoby na diecie roślinnej znajdą tu coś dla siebie. Jedną z pozycji w menu jest sałatka z awokado – zdrowa i lekka! Ucieszyliśmy się bardzo, gdy szef kuchni powiedział nam, że mimo niewielkiego wyboru dań wege, zawsze chętnie przygotują coś pysznego, jeśli przy zamówieniu zaznaczy się, że nie je się mięsa.
Codziennie inny lunch
Oprócz tych wszystkich specjałów, które możemy znaleźć w regularnym menu, w Pestce jest też karta z lunchami. Jak możecie się domyślać, jej forma też jest wyjątkowa. Każdy dzień jest dedykowany dla innego dania – jak poniedziałek to risotto, mięsny wtorek, środa z makaronem, pierogowy czwartek i ryba na piątek. Dania zmieniają się co tydzień, a forma zostaje ta sama. No i weekend – w Pestce kucharze nie próżnują. Sobota to dzień kuchni świata, a niedziela jest domowa i komfortowa. Kolejny bardzo trafiony pomysł!
Coś na słodko
Gruszka ponczowana w miodzie spadziowym i tokaju, czyli zwieńczenie naszej wizyty w Pestce. Podsumujemy to jednym zdaniem – tak moglibyśmy jeść codziennie!
Wnętrze, w którym chce się być
Jeśli chodzi o wnętrze Pestki – co tu dużo mówić – przyjemnie, przytulnie i miło. Można wpaść tutaj popracować, na szybką kawę lub na długą randkę. Bez względu na okazję, to miejsce po prostu warto odwiedzić!
Resto Pestka, ul. Długa 51
Facebook: KLIK
Zdjęcia: Monika Śląska
Artykuł powstał we współpracy z Resto Pestka. Współpracujemy wyłącznie z miejscami, które uważamy za godne polecenia.