To nie jest miejsce ociekające luksusem jak francuskie Lazurowe Wybrzeże. Nie znajdziemy tutaj wyszukanych pozycji kuchni międzynarodowej. Nie będzie też rozmachu ani nadęcia rodem z europejskich stolic. To jest Jugosławia. To Bałkany. Z całym dobrodziejstwem inwentarza!
Yugo przy Marszałkowskiej 10/16 niedawno otworzyło swoje skromne progi, wspierając tym samym ożywienie przestrzeni miejskiej na odcinku Marszałkowskiej, pomiędzy placami Unii Lubelskiej i Zbawiciela. Dobry to znak dla bywalców tych okolic.
Mały lokalik dzieli ścianę z barem Prasowym. Ciepłe światło bijące z witryny i kolorowa markiza zachęcają do wejścia. W środku klimat, który od razu przywołał wspomnienia z wojaży po bałkańskich krainach. Krzykliwy neon, proporczyki, pocztówki i cała masa innych bibelotów. Do tego turystyczne krzesełka, muzyczka w stylu Gorana Bregovica i obsługa – autentyczna, bałkańska :)
W krótkim menu Yugo oferuje sześć sztandarowych pozycji, które można spotkać od Zagrzebia, przez Belgrad i Sarajewo, aż po Skopje. Poprosiliśmy o rekomendację czegoś na mały głód i za namową kucharza zamówiliśmy CEVAPI SA SLANINOM i GURMANSKA PLJESKAVICA. Szybko okazało się, że nie zrozumieliśmy się w kwestii wielkości porcji. Zostaliśmy porażeni dwoma wielkimi bułkami LEPINJA(robionymi według oryginalnej receptury) z potężną dawką grillowanego mięsa wieprzowo-wołowego, dodatków i sosu. Po tej mięsnej uczcie ledwo doczłapaliśmy do domu i pozostało nam tylko udać się na spoczynek.
Byliśmy szczęśliwi bo wyżerka w Yugo jest szczera. Zostaniesz nakarmiony w sposób prosty i uczciwy. Ale chyba nie tylko jedzenie jest tutaj ważne. Jeżeli było Ci dane odwiedzić kiedyś któryś z bałkańskich krajów, to na pewno powrócą dobre wspomnienia. Jeżeli jeszcze w tamtym kierunku nie podróżowałeś, to z pewnością zostaniesz sprowokowany :)
Za dwie powalające porcje jedzenia i wspomnień oraz dwa napoje zapłaciliśmy niecałe 44 zł.