Wschód Bar – najlepsze są wieczory o zapachu Azji z grupą znajomych i koktajlem w ręku

Ciemny pasaż pomiędzy Miodową, a Dietla rozświetlił czerwony neon, a cała przestrzeń zaczęła pachnieć anyżem i pieprzem. W zaułku do złudzenia przypominającym mikroskopijny wycinek targu Nishiki od 16:00 sporo się dzieje – leją się drinki, różowy musiak ląduje na stołach butelka po butelce. Ludzie dzielą się potrawami, które często mają okazję spróbować po raz pierwszy w życiu. Jest czadowo – we Wschód barze.

Po prawej jego wysokość dandan – chiński makaron, protoplasta tantanmena, tłusty przez wykorzystanie kilku aromatycznych olejów i pikantny od góry syczuańskiego pieprzu. Jest to smak tak oryginalny, a zarazem ordynarnie „zwyczajny”, że kocha się go albo nienawidzi. Jest najczęściej zamawianym daniem we Wschodzie.
Po lewej ręcznie lepione (przed każdym zamówieniem) pierożki wonton z wieprzowiną, podawane w imbirowym bulionie – muślinowe i delikatne. Wontony są lepione w taki sposób, aby cienkie ciasto całe się falowało – jest to pożądany efekt.

Dla foodies podróże to przede wszystkim smaki – wiedzeni sentymentem, zmuszeni jesteśmy szukać ich później w Krakowie. Pal licho, jak wrócimy z Neapolu – dobrą pizzę można u nas dostać w wielu miejscach. Po wycieczce do Azji jeszcze niedawno byliśmy skazani wyłącznie na oglądanie zdjęć. Dominika Grabowska postanowiła to zmienić już kilka lat temu, kiedy otworzyła swój miniaturowy Kanton Dim Sum – dla wielu miejsce legendarne, gdzie jadło się ręcznie lepione pierożki gotowane na parze. Właśnie tam ją poznaliśmy. Przepisy przywiozła z Chin. Jej kolejna marka – Ramen People, jest bardzo często wymieniana jako najlepszy ramen bar w Polsce. Droga do tego punktu była bardzo wyboista – jedno, co u Dominiki jest pewne, to ciągłe zmiany. Wschód Bar, który prowadzi razem z partnerem – Rafałem Brzostkiem, jest tego najlepszym dowodem.

Wschód bar – jak smakuje?

Lokal przy Miodowej otworzył się na początku marca – z menu wydrukowanym na zwykłej kartce papieru, z jeszcze niepełną kartą alkoholi, za to z ofertą pełną dań, jakich Kraków jeszcze nie widział. Zjeść to wszystko po raz pierwszy było fantastycznym przeżyciem, jednak zbudowało w niektórych pewien niepokój – czy to aby na pewno ma tak smakować? Na mieście oprócz entuzjazmu, słychać było opinie, że potrawy podawane we Wschodzie są zbyt „zwyczajne” lub niezrozumiałe. Wydaje się nam jednak, że jest to jedynie „zwyczajne” nieporozumienie – owszem, to miejsce pełne nowych smaków, jednak one także mogą stać się po prostu komfortowe i codzienne. Zdradzimy Wam jednak pewien sekret – dania we Wschodzie smakują jeszcze lepiej, kiedy się je miesza! Nie uznając żadnych konwenansów, wrzucamy kara age w banh mi lub w naleśniczki ryżowe porwane z miski z syczuańską wieprzowiną, a bakłażany wcinamy z żeberkami. Zdarza się, że obłędne sezamowe masło, wrzucamy do miseczki ryżu, a curry wyjadamy bagietką.

Kara age na wszystko, wszystko na kara age – japońskie KFC pasuje do wszystkiego i pachnie niebiańsko (na całą Miodową)

Tę niespotykaną zależność zauważyli także inni stali goście baru, zauważyła też sama Dominika. Właśnie dlatego od kilku tygodni, Wschód pokazuje się nam w odrobinę zmienionym świetle – jako bar nocny, najlepszy na drinka, kieliszek wina, długą posiadówkę ze znajomymi. W tygodniu otwierają o 16:00 z przygaszonym światłem. I każdą pozycją w karcie, zachęcają żeby się wyluzować, otworzyć na nowe smaki i dzielenie się z innymi – jedzeniem, emocjami, spostrzeżeniami.

Po lewej jeden z hitów Wschodu – peking shredded pork. Talerz pełny kawałeczków wieprzowiny w korzennej glazurze. W Chinach podaje się do niej jedynie ogórek i pora – tak samo jest tutaj. Wszystko razem pakuje się w odgrzane na parze ryżowe naleśniczki.

Oprócz „zupy bez nazwy”, całe menu jest przygotowane właśnie do tego, aby się dzielić. Kelnerzy podają potrawy specjalnie na środek stolika, zawsze z czystymi talerzykami do kompletu. Niektóre porcje mogą wydawać się za duże, niektóre pozycje aż za bardzo aromatyczne, jednak zaufajcie nam – jeśli dorzucicie do nich miseczkę ryżu i podzielicie się z drugą osobą – wszystko pięknie się zepnie. Jeśli nie wiecie jak najlepiej skomponować swój zestaw, w menu znajdują się trzy „sharingowe” propozycje, złożone przez obsługę miejsca z najczęściej wybieranych połączeń. Zen, Little Chinatown i Sajgon, to podróż dla 2 do 7 osób.

Na pierwszym planie wegetariańska przekąska – kimchi jeon, czyli placuszki z mąki pszennej i kimchi. Są przepyszne. Po lewej zupa bez nazwy – pełna azjatyckich ziół i przypraw, jednak jako autorska propozycja Dominiki, nie jest sklasyfikowana. Do takich dań kola pasuje jak ulał!

Naturalne wina i autorskie koktajle

Żeby spędzić fantastyczny wieczór z przyjaciółmi, fajnie jest dorzucić do tego odrobinę procentów. We Wschodzie jest to sama przyjemność – kartę win, pełną ciekawych naturali przygotował Kuba Janicki (którego recenzje możecie znaleźć na naszym portalu), a kartę koktajli Tomek Źródłowski, na co dzień złoty chłopak Mercy Brown. Koktajle i wina również są przygotowane do próbowania i dzielenia się – wszystkie, nawet droższe butelki można kupić na kieliszki, a drinki występują w trzech rozmiarach – 70, 150 i 250ml (gdzie za 70ml płacimy 9zł!).

Śniadania z azjatycką nutą

Weekendy Bar Wschód zaczyna leniwie, ale dużo wcześniej – już od 9:30 można zajadać się świetnymi śniadaniami przygotowywanymi na azjatycką nutę (umieściliśmy je nawet w naszym artykule Najlepsze Śniadania w Krakowie >KLIK<). W porannej wkładce znajdziecie hot dogi z kolendrą i hoisinem, wschodnie śniadanie angielskie (obficie posypane nori, z charsiu zamiast boczku oraz fasolką z koreańską pastą gochujang). Jaśminowy ryż z imbirowymi wiśniami wodzi na pokuszenie i przypomina ulubiony smak wiśniowych pierożków, którymi zajadaliśmy się w Kantonie.

Wszystko, co znajdziemy w obszernym barowym menu, jest autorskim spojrzeniem na smaki, które Dominika i Rafał przywieźli ze swoich podróży po świecie. Jest tam nutka Wietnamu, jest sporo Chin, Japonii, a nawet szczypta Tajlandii. Jednak dosłowne odwzorowanie nie było nigdy ambicją w tej kuchni – właściciele uważają, że to po prostu niemożliwe. Ich marzeniem było przybliżać miastu smaki, za którymi tęsknią oni i wielu innych podróżników – nie dosłownie, ale świadomie i smacznie.

Wschód Bar
Miodowa 4 (pasaż)
Facebook >KLIK<

Piękne zdjęcia autorstwa Michała Ziębowicza

Banh mi – wietnamskie bagietki o francuskich korzeniach – w tej chwili to jedno z najbardziej poszukiwanych ulicznych dań na świecie

Curry – proste i perfekcyjne, słodkie od mleczka i cukru kokosowego, delikatnie złamane świeżym ogórkiem

W tym artykule: