Na naszej grupie ktoś zadał pytanie: Czy (i gdzie) w Krakowie zjem zupę pho? Odpowiedzi nie było. I nagle niejaki Hoàng zamieścił komentarz: Widzę, że jest problem z prawdziwą dobrą zupą Pho w Krakowie. Mam nadzieję, że za niedługo go rozwiążę, bo trwa proces przenoszenia Wietnamu na Rynek Podgórski. Było to w sierpniu i od tej wiadomości wszystko się zaczęło. Ich walka z remontem, a nasze czekanie.
Lokal przy Brodzińskiego 2 długo owiany był tajemnicą. Miesiące mijały, a w narożnej kamienicy pod jeleniem zaklejone szyby nie zdradzały ani trochę o tym, czy coś w ogóle dzieje się w środku. Wreszcie pewnego wieczoru szyby zostały odsłonięte, a Hoàng odezwał się do nas, że można przyjść, posmakować. I tak 6 marca zasiedliśmy przy stole z rodziną i przyjaciółmi, aby spróbować efektów pierwszego gotowania.
Nazwa: Wietnam. Co to za miejsce? Czy to pol-viet? Oj nie. Bar? Nie. Street food? Też nie do końca.
Domowa kuchnia u wietnamskiej Mamy – zdecydowanie tak. Mama Hong jest w kuchni i gotuje dla Was zupę Pho, podobnie jak gotowała ją przez lata w swoim barze niedaleko od Hanoi.
Jej syn, Hoàng, dla znajomych Aleks, pracował wcześniej w Krakowie jako sushi master. To przenoszenie Wietnamu na Rynek Podgórski wziął sobie bardzo na poważnie.
Z Wietnamu przyjechały meble i zastawa, płytki na podłodze są też takie jak trzeba. Czterdzieści lamp wykonał na poczekaniu pracujący na ulicy rzemieślnik. „Ile chcecie, tysiąc? To w cztery dni zrobię” – zachęcał Hoànga. Czterdzieści jednak wystarczyło, by stworzyć w lokalu przytulny, ciepły klimat.
W centralnym miejscu – ołtarzyk, a na nim dary dla bogów, żeby się szczęściło – świeże kwiaty, pieniądze i czekoladki. Nie siadaj plecami – zwraca uwagę Anita, dziewczyna Aleksa, która objaśnia nam tego wieczoru wszystkie kulturowe i kulinarne zawiłości. Pomyślność rzecz ważna, siadamy więc bokiem, żeby nie narobić kłopotów naszym gospodarzom.
Wietnamska kuchnia w Krakowie
Jaka jest kuchnia wietnamskiej mamy? Jak to u Mamy – wspaniała. Mama Hong serwuje nam Pho Ga, czyli Pho z kurczakiem. Będzie też Pho Bo, czyli z wołowiną. My mamy niewielkie porcje, bo to początek uczty. W karcie znajdzie się także wersja duża dla prawdziwych Phomaniaków.
Jedna łyżka i wątpliwości nie ma – tak, właśnie na to czekaliśmy.
Pijemy herbatę z jaśminem, a na stół trafiają kolejne przysmaki: krewetki w chrupiącej panierce z młodego ryżu, grillowane szaszłyki drobiowo-krewetkowe na patyczkach z trawy cytrynowej. Do krewetek Sriracha Mayo, zaś do szaszłyków pasuje sos orzechowy. Nadal głodni? Jest jeszcze kurczak z tamaryndowcem, a w karcie będzie jeszcze więcej pozycji.
Dania wege? Obecne! Choć Pho w wersji bezmięsnej nie będzie, to czeka tu na was kilka smaczków. Smażone wege sajgonki mają w środku warzywa i tofu, a do tego mnóstwo smaku. Jest także tofu w sosie.
Na koniec kawa po wietnamsku, kapiąca powoli z metalowego drippera. Jak się wykapie, zdejmujesz dripper i wrzucasz lód. Oj, trzeba jeszcze dobrze zamieszać, bo mleko jest gęste i nie chce zmieszać się z kawą. Dalej jest tylko “Mmmmm….”. Kto by przypuszczał, że kiedykolwiek będziemy zachwycać się robustą!
Deser to ciasto z fasoli mung i tapioki z dodatkiem pandanu. Coś jakby budyń z wanilią o konsystencji żelki. Bierzemy kawałek. I drugi. I trzeci, jak nikt nie widzi. Razem z tą kawą to czysta przyjemność.
Wietnam w Podgórzu to kuchnia domowa z północnego Wietnamu. Po takie smaki trzeba było do tej pory jeździć do Warszawy lub Wólki Kosowskiej. Teraz będziemy je mieć w Krakowie. Próbujcie, poznawajcie i nie bójcie się pytać! Otwarcie planowane na 13 marca.
Wietnam, ul. Brodzińskiego 2
Fotografował pierwszy jedling z Nadwiślandii, Marcin Czornyj Kałuża