Warsztat – Food & Garden w ostatni wspólny wieczór we Wrocławiu

Mniej więcej o tej porze tydzień temu skończył się festiwal filmowy Culinary Connection San Sebastian – Wrocław 2016. To był dla mnie (Agnieszki) i Ani z Have a Bite Warszawa intensywny czas – życie na sali kinowej, w mieście, przed komputerem, gdzie pisałyśmy relacje dla Was i z minimalną dozą snu. Ale było rewelacyjnie! W niedzielę, na ostatni dzień seansów, dołączyła do nas Karolina z krakowskiego Have a Bite. Obejrzałyśmy razem ostatnie filmy, a wieczorem zabrałam dziewczyny do Warsztatu na Niedźwiedzią 5.

warsztat22

Szef kuchni Warsztatu – Maksymilian Krupa

warsztat23

Jedyny taki we Wrocławiu restauracyjny ogród

Chillout to było to, czego potrzebowałyśmy przede wszystkim. Następnym pragnieniem był comfort food (dużo masła!) i kieliszeczek czegoś mocniejszego. A że z Maksem Krupą, Warsztatowym szefem kuchni, znamy się nie od dziś, wiedziałam, że wszystkie te rzeczy znajdziemy w jego restauracji. Stolik zarezerwowany na 19:30 i gospodarz wita nas już na progu. WOW! Potem po gospodarsku, oczywiście, oprowadzenie po terenie. Warsztat – Food & Garden zmienia się cały czas z dużą prędkością, ale nadal zachowuje swój charakter błogiej oazy w centrum miasta. Karolina później powie tak: To miejsce urzekło mnie już od progu, a okazało się, że najlepsze dopiero miało nadejść. Niezwykły ogród, znajdujący się za tylnymi drzwiami, a zarządzany przez ekipę restauracji, w jednym momencie przeniósł mnie z deszczowego Wrocławia na pachnącą zielenią wieś, w której wychowywałam się jako dziecko. Jedynie chwila minęła od rozckliwiania się nad owocującą czereśnią, kiedy soczyste, czerwone owoce znalazły się na naszych talerzach w formie pierwszej przystawki. Kuchnia świetnie wykorzystuje zrywane na tyłach skarby, dekorując nimi smakowite dania, które spokojnie mieszczą się w kategorii comfort food. To wszystko razem sprawia, że cały koncept jest bardzo spójny, a wizyta w Warsztacie działa dobrze na żołądek jak i na zmęczoną od pracy głowę. Życzyłabym sobie podobnego miejsca w Krakowie. 

warsztat30

Pierwszy amuse bouche – gęsie pate

warsztat25

Dobre pożegnanie szparagowego sezonu

warsztat26

Wypiekane na miejscu bułeczki, boczek, warzywne antipasti, shrimp coctail

A więc do rzeczy, usiadłyśmy przy stole i sprawdziłyśmy całą kartę. Każda z nas zdołała wybrać własnych faworytów. Pierwsza przekąska, która wylądowała na stole, była zaproponowana przez szefa kuchni – świetnie zbudowane kremowe pate, miód z mniszka, orzechy oraz czereśnie, to kompozycja klasyczna do bólu, jednak w prostocie tkwi siła, a porządne wykonanie sprawiło, że ten smak będziemy jeszcze długo wspominać. Drugą pozycją, którą umieściłyśmy w personalnym topie był karmelizowany boczek. Ta bardzo popularna przystawka na azjatycką modłę, wyróżniała się dzięki konsystencji mięsa oraz dodatkowi w postaci relishu z ogórka i mango, skąpanego w słodkim chilli. Zjadłyśmy jeszcze „shrimp cocktail”, warzywne antipasti oraz szparaga z jajecznicą z syfonu i wiórkami grana padano. Wszystko rozbudziło nasze zmysły i to był dobry czas, żeby trochę spasować. Na dania główne czekamy popijając robione na miejscu nalewki: wiśniówkę, cydrówkę, (paloną) cytrynówkę i kawową pomarańczówkę. Nasza ciekawość, to ryzyko wpisane w życie smakosza, dlatego jako danie główne wybieramy dwa razy raję i raz klasycznie – królika. Mnie trudno przebrnąć do końca pierwszego spotkania z tą rybą, a Ania podsumowuje to tak: Maks Krupa miksuje smaki i kojarzy składniki różnych, międzynarodowych kuchni, tworząc z nich pieszczące podniebienia kompozycje, celnie mruga do gości okiem serwując drobne kulinarne żarciki, jak choćby wspomnienie retro-gastronomii, ale o tym ćśśś – ani słowa, może uda wam się odkryć to samodzielnie. Zdarzają się jednak i potrawy trudniejsze, jak raja, na którą rzuciłyśmy się z szalonej ciekawości, nie wszędzie bowiem uda się spotkać w menu płaszczkę. Piękny kolor i struktura rozpadającego się na włókna mięsa kryje w sobie intensywny, ciężki zapach bardzo dojrzałego camemberta, który jednak łagodzą mistrzowsko dobrane dodatki okraszone niosącym smak sosem beurre blanc.

warsztat32

Znacie formułę Warsztatowego menu? Dodatki do dania głównego wybierasz sam!

warsztat31

Świetna odsłona królika

warsztat27

Raja, która wzbudziła wiele emocji

warsztat28

Czyste piękno!

warsztat24

Otwarta kuchnia Warsztatu

Jest już grubo po 21:00, kiedy na stół wjeżdżają desery. Tych w Warsztacie nie należy sobie odmawiać o żadnej porze dnia i nocy. Krupa nie raz zbierał laury w ogólnopolskich konkursach na najlepsze słodkości. Dlatego bez wyrzutów sumienia zjadamy cztery – czekoladowy suflet, ciasto marchewkowe, tartę jagodową z czekoladowym ganache oraz tartinkę cytrynową z czereśniami. Chwilę potem okazało się, że jest już 22:00 i czas zamknięcia Warsztatu. Noc jednak nie zamierzała się jeszcze skończyć, ale to już zupełnie inna historia i nie ma na nią żadnych dowodów w postaci fotografii…

Kropeczka nad "i" - desery

Kropeczka nad „i” – desery

fot. Ania Szczotka, Karolina Maria Milczanowska
tekst Agnieszka Szydziak, Karolina Maria Milczanowska, Ania Szczotka

W tym artykule: