Nie każdy jest stworzony do tego, by spać w adamaszkowej pościeli i brać kąpiel w marmurowej łazience, ale nie znaczy to jednocześnie, że jedyne o czym marzy, to wakacje w klimacie survivalu. Dla tych, którzy podczas wyjazdów chcą połączyć luksus, bliskość natury i fajną przygodę powstał glamping. Jest już w Polsce kilka miejsc, gdzie urlopy można spędzić właśnie w tym stylu – poniżej nasze cztery ulubione lokalizacje!
Glamping (od angielskiego glamorous camping) to inaczej biwakowanie, któremu towarzyszą wszelkie udogodnienia. Jednym słowem zachowujemy klimat mieszkania pod chmurką, survivalowych zajęć, ale dokładamy do tego pewność, że nigdy nie braknie nam wody, opału i zawsze będziemy mogli zjeść posiłek, któremu bliżej będzie do tego z ekskluzywnej restauracji, a nasz plecak będzie dla nas nosić obsługa glampingowej przystani.
Niejeden raz na harcerskim obozie budowało się bazy na drzewach – w dorosłym życiu możemy zamieszkać w apartamencie W Drzewach w Nałęczowie. Ten nietypowy pensjonat składa się z czterech wyjątkowych minimalistycznych przestrzeni zawieszonych w konarach monumentalnych drzew. Zbudowane z drewna i wyposażone w ogromne okna dają poczucie totalnego połączenia z naturą, której możemy się przyglądać z nowej perspektywy. Trzy z nich są osobnymi, samowystarczalnymi apartamentami, wyposażonymi w jadalnię, kuchnię, salon, sypialnie i łazienkę, czwarta to zawieszone ponad ziemią spa. Twórcy tego miejsca nie zapomnieli, by każdy z „domków” wyposażyć w lornetkę, to ona będzie tutaj bardziej rozchwytywana, niż 50-calowy telewizor w Twoim domu.
Na mazurskim odludziu położona jest Glendoria. Możecie zatrzymać się tutaj w gospodarstwie, którego zabudowa sięga lat 30 XX wieku, ale w związku z tematem glampingu szczególną uwagę chciałam zwrócić na funkcjonujące w ramach ośrodka luksusowe namioty. Oddalone są od budynków gospodarskich i położone tuż pod lasem. 30-50 m² namioty porozrzucane od siebie na intymną odległość. Przykryte brezentem i chroniące przed insektami, w środku wyposażone jak kilkugwiazdkowy hotel. Urządzone ręcznie wykonanymi i kolonialnymi meblami, dopieszczone przez właścicieli w każdym szczególe, spodobają się szczególnie fanom bungalowych azjatyckich klimatów. Co do okien wielkości ściany, otwierających bezpieczną przystań na bezkres natury – nie mam wątpliwości – skradną serca wszystkim! Na zewnątrz, obowiązkowo, każdy z namiotów wyposażony w prywatne palenisko. Wiadomo przecież, że dzień biwakowania bez wieczornego ogniska, to dzień stracony! Dla tych, którzy po kilku dniach intensywnego odpoczynku na łonie natury, zapragną krztyny społecznego życia, właściciele przygotowali stodołę z barkiem, kinem, kominkiem i biblioteczką. A dla tych którzy potrzebują nieco regeneracji dla ciała i umysły, poleca się naturalne Camp Spa pod chmurką, nowoczesny basen albo prywatną plaże przy jeziorze.
Oczyszczalnia to fragment Mazur, dosłownie przewiezionych ze wsi graniczącej z Obwodem Kaliningradzkim, do miejsca położonego 39 km od centrum Warszawy. Nazwa tego ośrodka nawiązuje do artystów, którzy są „gospodarzami” poszczególnych pokoi – Bosch, Nowosielski, Gott, a których reprodukcje zdobią ściany od podłogi po sufit. Obok Oczyszczalni, dla równowagi, wyrosła Rozpieszczalnia, w której pokoje – również każdy inny – noszą nazwy największych wyznań świata – Chrześcijaństwo, Buddyzm, Szamanizm, Taoiz. Stary budynek zaadaptowany do nowych warunków, zyskał nieco modernistyczną formę i stał się kreatywną przestrzenią, którą jego właściciele udostępniają na potrzeby szkoleń, warsztatów, eventów, plenerów artystycznych i zorganizowanych uroczystości. Zapewniają przy tym kameralne noclegi i zdrową dietę, dzięki której jeszcze lepiej – my mieszczuchy – możemy zregenerować nasze ciała.
Stworzona z pasji i zupełnie naturalnych surowców – gliny, drewna, kamienia, słomy. Odnajdą się w niej szczególnie survivalowcy z nutką hippisa, którzy mieszkając w metropoliach cały czas marzą, tak jak Bogdan Pękalski – jej właściciel, o zmianie świata na lepsze. Cena noclegu w domku z gliny nie jest podana na stronie, co może dać powód do tego, by myśleć, że relacje z właścicielem są tutaj od początku bardzo indywidualne i mogą obfitować w ciekawe przygody. Leśna chatka wyposażona jest w glinianą kuchnię, piec chlebowy i ceglany prysznic. Dostęp do wody jest tutaj nieograniczony, bo pochodzi ona, oczywiście, z deszczówki. Mimo iż Hobbitówa kojarzyć się może początkowo z prymitywną lepianką, jej autor i właściciel zadbał o to, by nie tylko służyła Matce Ziemi i jej mieszkańcom swoją funkcjonalnością, ale również by wyglądała przy tym całkiem atrakcyjnie. Najbardziej hipnotyzujące, niczym najlepsze szamańskie zioła, jest panoramiczne okno, przez które podziwiać można okolicę. Domek zawieszony jest na zboczu, a przed nim rozciąga się przełom Sanu. Chyba nie muszę więcej tłumaczyć, że to doświadczenie warte przeżycia?