Top 10 - ulubione miejsca
w Krakowie
Bolesław Chromry

Każdy z nas ma swoje prywatne top 10 – ulubione miejsca, w których lubi się zaszyć i chce do nich wracać. O swoich guilty places opowie nam dziś Bolesław Chromry, znany rysownik i autor pochodzący z Krakowa. Niestety przeprowadził się do Warszawy, ale czasem do Krakowa wraca. Czy właśnie do tych miejsc? Być może tak. Oddajemy mu głos!

KAWIARNIA BUNKRA SZTUKI

Największa palarnia w mieście. Można sobie wybrać. Albo rozmowy w dymie i śmierdząca kurtka po wyjściu, albo eleganckie picie cappuccino i jedzenie jedzenia, bo w Bunkrze oprócz tego, że pije się alkohol i rozmawia o projektach bez przyszłości, to podaje się przekąski. I to całkiem dobre. Śpieszmy się palić, bo nie wiadomo, co Dyrektorka Krakowa Masza Potocka zrobi z tym miejscem. Papierosy w Sztuce?

Bolesław Chromry

KSIĘGARNIA KORPORACJI HA!ART

Wystarczy zgasić papierosa i pójść na pierwsze piętro galerii. To najlepsza księgarnia w Krakowie. Oprócz całego katalogu wydawnictwa (zawsze w niższych cenach) znaleźć można wszystko to, czego nie znajdziecie w Empikach. Czyli szczęście oczywiście.

LOKATOR

Piotr Pio Kaliński jest niezniszczalny, dlatego chyba od stu lat niestrudzenie prowadzi wydawnictwo i kawiarnio-księgarnie Lokator. To już chyba trzecia lokalizacja. I prawdopodobnie najlepsza, bo ulica Mostowa to ulica, którą chce się chodzić.

BAR MEKSYK

Nie trzeba wyjeżdżać z Krakowa, żeby zabawić w Meksyku. Wystarczy wsiąść do tramwaju linii 21 i pojechać prawie do mety. Po lewej tereny Huty Lenina/Sendzimira/Accelor Mittal Poland, a po prawej Meksyk. Nie wiem, czy podają tam burrito, ale flaczki na pewno. Meksykańska jest też nawet nazwa przystanku. Gotowi?

Chromry z Krakowa przeniósł się do Warszawy

SZPEJE

Jest to sklep vintage z prawdziwego zdarzenia. Prowadzi go para kolekcjonerów, dla których design po przejściach to coś więcej niż marketingowa zachęta. Mieści się w budynku Muzeum PRL-u, dlatego znów trzeba się ruszyć z centrum i pojechać do Nowej Huty.

BOMBA

Nieliczne lokale, w których działo się coś więcej oprócz wylewania wiśniówki na barze są zamykane przez deweloperów. Likwidacja tego miejsca to najlepszy argument, żeby wyprowadzić się z Krakowa. No chyba, że planujecie otworzyć hotel, bank albo Masza Potocka zaoferowała Wam prowadzenie jakiejś kulturalnej instytucji.

ZAPIEKANKI NA PLACU BIEŃCZYCKIM

Jak będziecie kiedyś w Hucie, to powinniście pójść na Plac Bieńczycki. Możecie kupić sobie tam świeże chryzantemy, białoruskie skarpetki i ukraińskie papierosy. Ale możecie też zjeść zapiekankę z budki. Zapieckę, która zmieni Wasze życie i przestaniecie powtarzać, że zapiekanki to tylko od Endziora na Kazimierzu.

Coś w tym musi być.

WIDNA, POTENCJA

Te dwie małe galerie to takie bąbelki powietrza na ARTYSTYCZNEJ MAPIE KRAKOWA. Obie prowadzone przez zdolnych artystów, którzy zamiast narzekania na życie robią. I to dużo. Wystawy, filmy, spotkania, gazety, obrazy i rysunki sprejem. Jeśli chcecie się odchamić i zainteresować sztuką, to to są adresy, od których należy zacząć.

MCDONALDS NA FLORIAŃSKIEJ

Według mnie to pierwszy McDonalds w Krakowie. Mogę się mylić, bo premierowy był chyba ten na Rondzie Matecznym, ale nieważne. Dla mnie on był pierwszy. Cały w cegłach, z urokliwą piwnicą, która mogłaby stać się ilustracją krakowskiego spleenu. Moja koleżanka paliła w tej piwnicy blanta i wszystko było okej. A Wy?

ŚWIĘTA KROWA

Też na Floriańskiej. Można pójść sobie po skonsumowaniu 2forU. To lokal trochę ukryty i też w piwnicy. Należy tam zamówić drinka o nazwie lokalu i usiąść sobie na antresoli. Idealne miejsca na randkę albo ukrycie się przed rzeczywistością.

Bolesław Chromry – polajkuj go na fejsie: [KLIK]