Najgłośniejsze zamknięcia 2019 w krakowskiej gastronomii

Każdego miesiąca w Krakowie zamyka się do kilkunastu przybytków gastronomicznych uciech, by na ich miejsce mogły powstać kolejne. Czasem nas to nie dziwi, ale też często zasmuca i budzi niezrozumienie. Prawdziwe powody najczęściej znają tylko właściciele. Zamknięcie tych dziesięciu miejsc w 2019 nie przeszło w Krakowie bez echa. 

Za nami już pierwsze otwarcia w 2020, lecz wróćmy jeszcze na chwilę do miejsc, które w minionym roku zniknęły z mapy miasta. Wybraliśmy dla Was dziesięć, które najbardziej nas poruszyły – z różnych powodów. Aż siedem z opisanych poniżej lokali mieściło się na Kazimierzu. Czy to czerwona lampka dla innych restauratorów z tej dzielnicy? Oceńcie sami.

1. Strefa

Kraków powitał rok 2019 uboższy o jedno gastro miejsce. Działająca w Tytano Strefa była jednym z najfajniejszych lokali na Dolnych Młynów. Miała świetne wina, wspaniałą, pyszną kuchnię i piękne wnętrze. Wpadaliśmy tam na domowe lunche, regionalne deski, pizzę czy kanapki z mięsem i posiadówki przy butelce wina. Niestety dla Strefy, okazało się, że działalność w Tytano nie jest łatwa, lekka i przyjemna. Po Sylwestrze 2018/19 lokal został zamknięty na stałe. W lokalu po Strefie do dziś nie otworzył się żaden nowy klub. Ekipa związana ze Strefą prowadzi dziś Miski na Lea, a krakowskie wróbelki doniosły nam, że wkrótce możemy spodziewać się drugich Misek – tym razem na Ruczaju.

2. ZENIT

Zenit był po prostu piękny!

Tego zamknięcia nikt się nie spodziewał. Kochany przez wielu Zenit z Miodowej zakończył działalność po trzech latach. Zenit zachwycał wnętrzem – pierwszy głośny projekt Piotra Paradowskiego przysporzył mu popularności i zapewnił zlecenia na kolejne restauracyjne wnętrza. Wydawało się, że to otwarte miejsce, łączące świetnych ludzi, młodą sztukę, pyszną kuchnię (legendarne śniadania!) i dobrą kawę skazane jest na sukces. Co stało się z ekipą? Większość ludzi trafiła do MOLAM, a tam stworzyli dla nas kolejną przestrzeń z niepowtarzalnym klimatem. Załoga kuchni Zenitu przeniosła się do Nadwiślańskiej Resto – koniecznie wyszpiegujcie Instagram szefa kuchni! A co na Miodowej? Obecnie w miejscu Zenitu działa popularny steak house SALTA Resto.

3. Parampara

Ulica Starowiślna posiada jakiś niewidzialny magnes, który przyciąga miejsca z kuchnią indyjską. Ile ich jest obecnie – nie potrafimy się doliczyć! Jedną z nich była Parampara, restauracja, gdzie w kuchni rządziła znana z Eataway Sheuli Bhowal. Niestety, po nagłym wypowiedzeniu najmu, Parampara musiała zakończyć działalność. W jej miejscu powstała…. indyjska restauracja. Któż to zrozumie. Przysmaków uwielbianej Sheuli możecie dziś szukać na Krupniczej w food trucku Yummy India Veggies, stacjonującym na placu Mural (Krupnicza 24)

4. Chocolateria

O, nieodżałowana! Maleńki lokal z czekoladą na gorąco i na zimno zrobił wszystko, żeby nikt się o nim nie dowiedział – czyli nie zrobił nic. Tkwił sobie cichutko na mało uczęszczanej, bocznej uliczce Bocheńskiej i skrzętnie ukrywał fakt, że w menu posiada fantastyczne czekolady speciality z różnych zakątków świata. Gdy o nich napisaliśmy, było już za późno. Lokal niewiele później się zamknął i zostawił po sobie dziurę w naszych czekoladolubnych sercach. Pocieszający jest fakt, że w miejscu Chocolaterii powstał świetny wine bar Lustra z naturalami z Węgier, Austrii i okolic. Nie byliście? Koniecznie to nadróbcie!

5. Nova Krova

Gdy się otwierali, wielu doszukiwało się podobieństwa nazwy do burgerowni Love Krove (pamiętają ją tylko najstarsi gastro górale). Nova Krova była bodaj pierwszą w Krakowie burgerownią roślinną i otworzyli się na długo zanim do Krakowa zawitała warszawska Krowarzywa. Po kilku latach działalności na stałe wpisali się w krajobraz Kazimierza i nikt nie spodziewał się, że w 2019 roku przyjdzie nam pożegnać się także z tym adresem. Obecnie w miejscu Novej Krovy działa polskie bistro “Po krakosku”. Byliście? My jeszcze nie.

6. Cafe Młynek

Znów plac Wolnica i znów adres znany od lat. Dla niektórych: kultowy. Młynek był knajpką wegetariańską, która działała na Kazimierzu przez 18 lat. Narożny ogródek z widokiem na kościół Bożego Ciała oblegany był przez turystów. Dziś w miejscu Młynka znajdziecie restaurację Beza, a w jej menu pizzę, makarony i burgery, czyli to samo co wszędzie.

7. Studio Qlinarne

Dziewięć lat działalności w przepięknym miejscu, znane nazwiska, aura luksusu. Dziś na Gazowej nie ma już Studio Qlinarnego, ale to miejsce, o którym nigdy nie zapomnimy. Jest obietnica, że koncept powróci w nowym miejscu. Czekacie?

8. Gruba Buła

Fani Grubej Buły przez chwilę zamarli, gdy ich ulubiony punkt ogłosił zamknięcie. Na szczęście szybko okazało się, że jest to przeprowadzka – za róg, do znacznie większego lokalu. Podobno jednak nadal czeka się na grube buły w długiej kolejce.

9. Na Pole

Na otwarcie Na Pole czekaliśmy dłużej, niż trwało życie tego miejsca. A szkoda! Ogłoszony wczesną wiosną i oczekiwany autorski koncept Damiana Wajdy otworzył się z końcem lipca i zniknął po niecałych pięciu miesiącach działalności. Obecnie w miejscu Na Pole powstaje nowa restauracja. Podobno nazwę ma wziąć od adresu – Solna 1. Czekamy i trzymamy kciuki, bo przecież Stare Podgórze to świetne miejsce na nowatorską gastronomię.

10. Horai

Czternaście lat! Tak długo trwało życie restauracji azjatyckiej Horai przy Placu Wolnica. W grudniu dotarła do nas informacja o zakończeniu działalności tego miejsca. Rozgoryczeni właściciele “podziękowali” urzędniczym decyzjom. Jako oficjalny powód zamknięcia podali spadek ruchu w lokalu, spowodowany zamknięciem ulicy Krakowskiej i utrudnienia we wjeździe na Kazimierz. My jednak znamy przynajmniej kilka restauracji w pobliżu Horai, które mimo wszelakich logistycznych utrudnień pękają w szwach. Jak można się domyślić, dyskusja pod postem o zamknięciu była dość gorąca. 

11. BONUS: Szamanko

Słyszeliście o Szamanku? Mieliście prawo nie słyszeć, bo Szamanko to absolutny mistrz 2019: zamknęli się, zanim zdążyli się otworzyć. Całkiem ładna restauracja w nowo wybudowanym budynku na Miodowej (na zgliszczach budy z kebabem u Szwagra) miała być miejscem dla wegetarian i wegan. Niestety, zanim zdążyliśmy sprawdzić, czy już działają, szyld został zdjęty, a na szybach pojawiły się plakaty zapowiadające otwarcie kolejnego lokalu. W miejscu Szamanka działa dziś… kebab. Jak widać duch Szwagra ciągle żywy.

A Wy, za którymi restauracjami będziecie tęsknić? A za którymi… niekoniecznie?