Z czym kojarzy się Hiszpania? Ze słońcem, z bialutkim piaskiem, z wakacjami pod palmą, a także z drinkami z palemką. A hiszpańska kuchnia? Na pewno z paellą, z przeróżnymi owocami morza, z prostymi, ale wyjątkowo smacznymi patatas bravas. Można by tak wymieniać i wymieniać, ale nie chcemy was zachęcić do rezerwowania biletów lotniczych, a wręcz przeciwnie! Zostańcie w Krakowie i odwiedźcie Mañanę, w której poczujecie się trochę jak na słonecznych wakacjach!
Jak w każdym kraju, tak i w Hiszpanii, kuchnia jest bardzo zróżnicowana. Z Galicji, położonej na północnym zachodzie kraju, pochodzą głównie potrawy przyrządzane na bazie ryb i owoców morza. Katalonia to ogromne wpływy kuchni śródziemnomorskiej, no i oczywiście znany i lubiany krem kataloński. Z Kastylii pochodzi przepyszny ser owczy manchego i, często używany do paelli, szafran, a z Andaluzji słynna szynka jamón iberico i tamtejsza ikona, czyli paella przyrządzanej na sposób andaluzyjski – z mięsa królika, ślimaków i ryżu. Z tego wszystkiego postanowiły czerpać dwie wspaniałe kobiety – Paulina Stempak i Iwona Sitnik-Kornecka. Co z tego wyszło? Czytajcie dalej!
Od czego się zaczęło
Paulina jest od wielu lat związana z gastronomią. Najpierw pracowała jako kelnerka, później jako barmanka, a najdłużej managerowała i zarządzała wieloma miejscami. Iwona jest z zawodu dziennikarką, która w gastronomii odnalazła swoją nową pasję. Obie zakochane w Hiszpanii, a przede wszystkim w tamtejszej kulturze jedzenia, która znacznie różni się od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni w Polsce. Choć food sharing staje się coraz bardziej popularny, to jednak nadal mamy mocno zakotwiczony schemat i cel wyjścia do restauracji. Przystawka, danie główne, deser, do tego kieliszek wina, rachunek, napiwek i do widzenia. Dziewczyny, w swoim miejscu, chciałyby tę wizję troszeczkę zmienić, i gościć ludzi dłużej – donosić do stolików małe talerzyki, rozmawiać o serach, winach, a przede wszystkim dzielić się pozytywną energią. Od początku wspierali ich najbliżsi. Mama Pauliny szukała najróżniejszych drobiazgów, które teraz są integralną częścią Mañany i ze stoickim spokojem znosiła coraz to nowe braki w mieszkaniu, bo w zależności od potrzeb znikały świeczniki, garnki, deski, a raz, nie wiedzieć czemu, zniknął także thermomix. Przyjaciółka domu zajmowała się wszystkimi potrzebnymi drukami, syn Iwony, razem z kolegą, zaprojektował wnętrze, kuzyn Pauliny zrobił remont, zaprzyjaźniona graficzka stworzyła identyfikację, a fotografka zdjęcia. Znajomi pomagali tam, gdzie ta pomoc była potrzebna. I tak, wspólnymi siłami, powstała piękna i przytulna restauracja!
Za obecną kartą i wszystkimi recepturami, kryje się szef Mateusz Guzik. Ukłon w jego stronę, bo na te wszystkie dania, chce się wracać!
Na leniwe śniadanie
W Mañanie zjecie bez względu na porę dnia, bo otwarci są już od rana i serwują pyszne, hiszpańskie śniadania – zarówno na słodko, jak i na słono. W menu są dwa rodzaje tostów – z guacamole no i oczywiście z jamón serrano, omlety, jajecznice, granola i owsianka. Znajdziecie tutaj coś i na mały i na wielki głód.
Królestwo tapasów
To, czym Mañana stoi, to oczywiście tapasy. Opiera się o nie praktycznie całe menu i możecie zamówić je zarówno osobno – na malutkich, pięknych talerzykach od małżeństwa artystów – Stanisławy Koślacz-Piaskowskiej i Piotra Piaskowskiego z Lanckorony lub zwyczajnie na desce, która sprawdzi się idealnie, gdy wpadniecie tu większą grupą. Produkty są bardzo wysokiej jakości, bo Paulina z Iwoną nie uznają półśrodków. W wszelkie hiszpańskie produkty zaopatrują się w delikatesach Ibernia, a także współpracują z wieloma sprawdzonymi dostawcami, którym po prostu mogą ufać. I to właśnie dzięki temu, możecie się tutaj poczuć jak w Hiszpanii. A jeśli chcielibyście odrobinę tej Hiszpanii zabrać do domu, to też możecie, bo Mañana działa trochę jak delikatesy. W witrynce przy barze, czekają na was same pyszności!
Tapasów nie byłoby bez wina. To oczywiste połączenie może naprawdę zaskoczyć wtedy, gdy wino jest po pierwsze bardzo dobre, a po drugie bardzo dobrze dobrane. W tej kwestii to także nie był przypadkowy wybór i padło na wina od lutomski.wino skład win.
Na razie do wyboru jest czternaście butelek, ale zdradzimy wam, że będzie więcej!
Na szybki lunch albo po prostu obiad
W tygodniu w Mañanie zjecie pyszne lunche za 25 zł, a jeśli nie macie ochoty na lunch lub tapasy, to możecie spróbować jednego z sześciu dań głównych.
Przygoda kulinarna nie kończy się na daniach głównych. Warto po tych wszystkich smakołykach, znaleźć odrobinę miejsca w brzuchu na deser. Do tego deseru koniecznie napić się kawy, bo w młynku znajdują się ziarna od Roastains. Wypijecie klasyki, które Paulina zrobi dla was w przepięknym, oldschoolowym ekspresie albo alternatywy – przelew, chemex, aeropress.
Co tylko wam się zamarzy. A jeśli nie jesteście kawoszami, spróbujcie fantastycznej herbaty, która jest parzona z tak samo dużą pieczołowitością!
Wspólne jedzenie paelli
W Mañanie, co jakiś czas, odbywają się wydarzenia, podczas których możecie usiąść przy długim stole, zarówno ze swoimi bliskimi, jak i z obcymi, którzy tak samo jak wy kochają paelle. Pomysł wziął się z tego, że Bence, znany wielu jako Mr Tortilla, zaoferował swoją pomoc w przygotowaniu paelli idealnej. Kilka razy wskoczył gościnnie do kuchni, przeszkolił zespół i przekazał swoje sekretne triki. Wypatrujcie kolejnego wydarzenia na Facebooku.
Mañana działa także jako catering, dlatego gdybyście wymarzyli sobie małą lub dużą hiszpańską fiestę, to będzie to strzał w dziesiątkę!
Mañana
ul. Kurkowa 1
Facebook: [KLIK]
Tekst powstał we współpracy z restauracją Mañana. Współpracujemy wyłącznie z miejscami, które uważamy za godne polecenia.
Zdjęcia: Monika Śląska