Jakiś tydzień temu mój ulubiony youtuber – Krzysztof Gonciarz wylądował w Tokio i tym samym zakończył swój prawie dwumiesięczny pobyt w Naszej Ojczyźnie. W tym czasie dwa razy odwiedził Wrocław i stołował się w kilku miejscach pięknej stolicy Dolnego Śląska. Wiecie gdzie? A może nie przegapiliście żadnego jego daily vloga i na mieście jecie już tylko w tych miejscach, w których pojawiał się Gonciarz? Gdyby Wam coś umknęło, poniżej pełna lista miejscówek.
Podróż Gonciarza do Polski to oprócz ważny biznesowych spotkań, również normalne życie, czyli jedzenie. Tęsknota za polską kuchnią podsunęła inspiracje do poszukiwań – cebuli, chrzanu, żółtego sera.
Youtuber pojawił się we Wrocławiu najpierw ponad miesiąc temu, z nieoficjalną wizytą. Nocowali z Kasią w Double Tree Hilton w OVO i tam stołowali się w hotelowej restauracji, kilkukrotnie zajadając menu Piotra Apanela. Krzysztof podczas tego wyjazdu rozchorował się i Kasia sama musiała radzić sobie z rozszyfrowaniem karty dań, którą szef kuchni oparł o międzynarodowe inspiracje, ale i użył wielu lokalnych produktów. Jej urocza rozkminka: „puree z topinambura – nie wiem, co to jest topinambura?” albo „ogony wołowe – nie mam pojęcia, czego się spodziewać” wywołała we mnie satysfakcjonujące poczucie tego, że fajnie jest patrzyć, jak ktoś odkrywa polską kuchnie i przeżywa przygodę we wrocławskiej restauracji. Widać, że kuchnia OVO Bar & Restaurant przypadła im do gustu, co zresztą wcale mnie nie dziwi!
Podczas tego dwudniowego pobytu odwiedzili też Spiż. Jakoś ten fakt mocno łączy mi się ze sprawą nagłego pogorszenia zdrowia Gonciarza. Są po prostu pewne miejsca we Wrocławiu, które lepiej omijać. Prawda?
Ostatniego wieczoru po załatwieniu wszystkich wrocławskich obowiązków, znajomi zaprowadzili Krzysztofa do Karavanu. I słusznie, to dobra miejscówka na chillout przy piwie lub drinku w centrum miasta. W tym miejscu czas w środku tygodnia sączy się leniwie, a szarobura jesień wydaje się bardziej łagodna.
Podczas swojej drugiej podróży do Wrocławia Gonciarz wydawał swoje dolary w Mleczarni, która z pewnością była bezpiecznym gruntem znanym z jego rodzinnego Krakowa. Był też w Pochlebnej, a wieczorem spotykał się ze znajomymi w Bułce z Masłem – tutaj kamera przestała nagrywać, bo spotkanie było prywatne,więc nie mogłam mu zajrzeć do talerza. Ale to nie był jeszcze koniec wieczoru – cała ekipa przeniosła się do AleBrowaru. To się chwali, bo nie jest dobrze podczas odwiedzin Wrocławia nie napić się dobrego, rzemieślniczego piwa!
Kolejny dzień pobytu tutaj przerodził się dzięki Michałowi Sadowskiemu (CEO Brand24) właściwie w pobyt bardziej za miastem, a dokładnie w urokliwej Srebrnej Górze. Ale wiadomo, że kiedyś trzeba wrócić, a po dniu na świeżym powietrzu przyda się konkretna strawa. I wtedy kroki chłopaków skierowały się do Sawara Gryros, o którym pisaliśmy już wiele dobrego tutaj i tutaj.
Następny dzień we Wrocławiu Gonciarz zaczął od poszukiwania francuskich tostów dla Kasi (bo tym razem ona chora została w łóżku – to robi się podejrzane!). Pozostawia w tajemnicy, gdzie dokładnie na Oławskiej udaje mu się je znaleźć. Ale tropię, tropię i coś mi się zdaje, że chodzi o Cafe Vincent.
Nie raz w odcinkach z 15 i 16 listopada Krzysztof i Kasia zachwycają się Jarmarkiem Bożonarodzeniowym. Mówią, że żałują, że nim ruszy, oni będą musieli wyjechać z Wrocławia i próbują wskazać ile + do uroku dodaje on naszemu miastu. I tak sobie myślę, że może lepiej, że wyjechali nim kolejne budki zaczęły wypełniać się wątpliwej jakości przysmakami i suwenirami prosto z Chin, zachowali przynajmniej dobre wspomnienia.
Pobyt Gonciarza i Kasi kończy się wizytą w Czupito, tu cytat z Krzysztofa: „kultowym barze z shotami”, gdzie spija (na wizji) jednego zielonego, po którym jeszcze należy zaciągnąć się dymem z podpalonego alkoholu. Okazuje się to nie lada wyczynem, chwilę po którym kamera się wyłącza. Zdaje się, że mój ulubiony youtuber i Kasia naprawdę polubili nasze miasto! Aż boję się pomyśleć, co by było, gdyby przygotować dla nich selekcję naprawdę kozackich wrocławskich miejscówek. Dziaba dziaba dziaba! Właśnie, co byście im polecili?
PS. We vlogach z Wrocławia pojawia się też kilak miejscówek, których nie potrafię rozszyfrować, może Wy potraficie? Spójrzcie na „Porządne miasto WROCŁAW” – 0:38, „Janusz wśród pingwinów” – 10:58 i „PATRIOTYZM” 7:19
fot. okładkowe źródło Facebook Krzysztofa Gonciarza