Cagliari – największe miasto Sardynii, ważny port i jedno z trzech lotnisk na zielonej włoskiej wyspie. Czy warto się tu zatrzymać – jasne, byle nie na zbyt długo ;) Weekendowy wypad lub przystanek na objazdówce to najlepszy pomysł. Sardynia ma mnóstwo do zaoferowania, a my dziś przybliżamy Wam kulinarnie stolicę wyspy!
Nie będziemy Wam ściemniać, że Cagliari to perła Włoch, którą musicie odwiedzić. Jest to miasto specyficzne, pełne kontrastów, chwilami piękne, a chwilami dziwne, ale co tam! Są tanie loty, jest ciepło i jest to świetna baza wypadowa do zwiedzania wyspy. Cagliari nie jest wielką metropolią, ma zaledwie 150 tysięcy mieszkańców. Na pobyt w Cagliari najlepiej poświęcić 2 dni, choć my ostatnio spędziliśmy tam 5 dni i też mieliśmy co robić. Przede wszystkim przetestowaliśmy najciekawsze restauracje w Cagliari, co pozwala nam wrócić do Was z tym przewodnikiem. A zatem kupiliście już swój tani bilet do Cagliari. Co dalej?
Dojazd z lotniska w Cagliari do miasta
Jak dojechać z lotniska w Cagliari do miasta? Na szczęście nie jest to takie trudne. Istnieje dobre połączenie kolejowe między lotniskiem a centrum miasta. Po wyjściu z terminalu lotniska idziemy za strzałkami ‘Ai Treni’, które doprowadzą nas na peron pociągu jadącego do Cagliari. W automacie przed samą stacją kupujemy bilet za 1,30 euro i idziemy na peron oznaczony Cagliari. Pociągi jeżdżą średnio co 20 minut, a podróż do miasta trwa około 6 minut. W święta pociągi jeżdżą rzadziej. Dokładny rozkład możecie sobie wcześniej sprawdzić na stronie trenitalia.it wpisując kierunek Elmas Aeroporto -> Cagliari.
PRO TIP: Nie ma już niestety autobusów do miasta, informacje na ten temat w przewodnikach turystycznych są przestarzałe. Tylko pociąg.
Gdzie zarezerwować nocleg w Cagliari?
Szukając noclegu w Cagliari trzeba wiedzieć o jednym, dość ważnym szczególe – miasto położone jest na stromym wzgórzu, więc jeśli wybierzemy sobie hotel położony na północ od dworca, to może nas czekać mordercza wspinaczka z walizkami w upale, który panuje tu od wczesnej wiosny do późnej jesieni.
Najwyżej położona dzielnica Castello to ultra strome podejście, bardzo wąskie i niewygodne uliczki oraz praktycznie brak atrakcji i sklepów. Odradzamy nocleg w dzielnicy Castello, warto wybrać się tam na spacer z aparatem (widoki na morze są piękne) i to wystarczy. Jeśli interesuje Was jedzenie i shopping, to najlepiej zatrzymać się w dzielnicy Marina lub w pobliżu Piazza Yenne czy Bastione di Saint Remy.
Gdzie na zakupy w Cagliari?
Mercato Civico di San Benedetto
Jak każde miasto we Włoszech, Cagliari ma oczywiście swój Mercato, czyli zadaszony bazar pełen świeżych produktów. Budynek nie jest może zbyt piękny z zewnątrz, ale środek zdecydowanie to wynagradza! Są tu stoiska z mięsem, wędlinami, serami, winem, pieczywem, słodyczami… Osobne piętro (trzeba zejść po schodach w dół) poświęcone jest rybom i owocom morza. Warto przyjść tu jak najwcześniej rano, aby pooglądać przepiękne morskie stwory, ogromne tuńczyki, żywe ośmiornice i zjeść wprost od sprzedawcy świeżą ostrygę z cytryną. Tu także już za kilkanaście euro można kupić słynną bottargę.
Na górnym piętrze także nie brakuje cudów. Wszędzie znajdziecie mocne w smaku Pecorino Sardo, cieniutkie arkusze Pane Carasau i inne hity sardyńskiej kuchni. Uciechy potrafi dostarczyć vino sfuso, czyli tanie wino lane prosto z beczki do plastikowych butelek po 2-4 euro za litr. Oko cieszą przepiękne warzywa i owoce, poukładane w stosy na uginających się od obfitości stoiskach.
Sprzedawcy pokrzykują i zbijają piątki ze stałymi klientami, no słowem – klimat jest. Brakuje jedynie kawy, którą można czasem spotkać na takich marketach. Raczej nie polecamy wpadać tu na śniadanie, bo oferta do przekąszenia na miejscu jest niewielka, chyba że chcecie zacząć swój dzień od panierowanego kalmara lub małych pizzetek.
Supermarkety
W centrum miasta ukrytych jest kilka sporych supermarketów. Szukajcie w mapach Google pod hasłem „supermercato”. Jeden z fajniejszych, jakie znaleźliśmy w ścisłym centrum Cagliari to Nonna ISA (via Sidney Sonnino) i Amelia PAM (via Goffredo Mameli). Zwłaszcza ten pierwszy z zewnątrz wygląda niepozornie, a w środku jest naprawdę spory!
Główne ulice handlowe w Cagliari to Corso Vittorio Emanuele II i Via Giuseppe Manno, połączone po środku Piazza Yenne, który jest dobrym punktem orientacyjnym w okolicy. Obie ulice to deptaki, znajdziecie przy nich mnóstwo odzieżowych sieciówek i parę kafejek. Na dobre jedzenie trzeba jednak przeważnie delikatnie odbić w bok od „Krupówek” i już wam mówimy, dokąd warto się udać!
Gdzie zjeść, a skąd uciekać?
W Cagliari nie brakuje lokalnych knajp z prostym jedzeniem, podawanym w ogromnych porcjach. Na własne życzenie wpadliśmy w parę tourist trapów – do restauracji, w których rokroczne nagrody i odznaczenia Michelin ledwo mieściły się na drzwiach. Największym dramatem była szeroko polecana Antica Hostaria, w której było drogo i obrzydliwie. Totalny hit z menu prezentujemy na zdjęciu obok. Uwierzycie, że to danie kosztowało nas 12 euro? Nie, nie dotykaliśmy tego talerza, taki przyszedł z kuchni. Cóż za finezyjny plating! Mimo to knajpa była pełna turystów i lokalsów, głównie starszych ludzi. No cóż, kto im zabroni!
My jednak zachęcamy Was do odkrywania nowej, młodej gastronomii, która w Cagliari zaskoczyła nas bardzo pozytywnie!
Gdzie zjeść w Cagliari? Sprawdzone adresy!
Uwaga praktyczna: jesteśmy we Włoszech! Obiad jada się tutaj od 12:00 do 15:00, potem restauracje zamknięte są na głucho do 19:00. Planujcie dobrze swoje posiłki, żeby nie wylądować w McDonaldzie (W Cagliari jest jeden koło dworca, jakby co, hehe).
Civico 8
To miejsce totalnie w samym centrum, przy brzegu morza, choć w bocznej ulicy. Funkcjonuje już od paru lat i po raz pierwszy odwiedziliśmy je w 2016 roku, gdy było zupełnie nowe. Obecnie nadal ma się całkiem nieźle i nadal przyciąga tłumy – warto zarezerwować stolik, żeby się nie rozczarować. Lokal specjalizuje się w pizzy na styl neapolitański (ale z nietypowymi zestawami składników) i koktajlach. Świetnie prowadzą swoje social media, są pozytywnymi ziomkami i właśnie tym nas do siebie przekonali w 2016. W 2019 nadal osobiście doglądali biznesu i w skupieniu ogarniali szaloną tabakę. Nie żałujemy wizyty i chętnie znów tam wrócimy!
Josto
Dla wymagających poszukiwaczy smaku mamy bardzo smaczne miejsce z półki fine casual – dostaniesz tu podnóżek na swoją torebkę, o ile wygląda na odpowiednio drogą. ;) Kameralnie, w pięknych, postindustrialnych wnętrzach i ze wspaniałą obsługą. Kuchnia Josto to nowoczesne podejście do tego, co oferuje sardyńska ziemia. Lunch kosztuje 38 euro, menu degustacyjne 55 euro, pojedyncze dania a la carte to wydatek około 15 euro za przystawkę lub makaron i ok. 20-25 euro za danie główne. Nas zachwycił talerz surowych ryb (Piatto di pesce crudo, 25 euro), lepszy niż jakiekolwiek ceviche czy sashimi. Fenomenalne ravioli w sosie z szałwii.
Impasto
Pizza, makaron i chleb. No, i jeszcze świetne wina. Impasto to nowe miejsce, otwarte pod koniec grudnia 2018 roku. W tej bardzo przyjemnej, casualowej miejscówce zjecie świetne jedzenie w bardzo dobrych cenach (pizza od 7 euro, makarony 10 euro, dania główne około 15 euro). Jest pysznie, jest krótka karta, są dobre naturalne wina, również w przystępnych cenach. To jest właśnie młoda gastronomia, o której wspominaliśmy wyżej. Fajnie, że młodzi ludzie biorą się za tradycyjne produkty i robią z nich pyszne, modne dania – bez przekombinowania. Takiego jedzenia szukamy, to nam pasuje!
Framento
Od wejścia chwalą się nagrodami, jakie dostali za swoje autorskie podejście do pizzy. “Nie używamy mąki typu 00!” – krzyczy menu. Pizza w Framento powstaje z najwyższej jakości składników i nie jest to pusty frazes. Zresztą, sprawdźcie to sami – już pierwszy kęs tej niesamowitej pizzy przekona Was, że do tematu podchodzą tu bardzo poważnie. Pizza jest ultracienka, lecz ma jednak ogromne, puchate brzegi z dobrze wyrośniętego ciasta chlebowego, o niezwykle chrupiącej skórce. Przypomina nam w smaku wypieki z Pochlebstwa i Zaczynu! Nie sposób przestać jej jeść, nie sposób zostawić brzeżki. Do pizzy świetne lokalne kraftowe piwa, lane z pięknego wielokranu.
Cucina.eat
Śliczne, nowoczesne bistro połączone ze sklepem z kuchennymi gadżetami. Siedzimy tu na wysokich stołkach wokół kuchni, w której powstają nasze dania. Za 15 euro można zjeść lekki, ale bardzo smaczny lunch. Codziennie inne pozycje do wyboru. Tanio nie jest, ale warto tu wpaść. To była nasza druga wizyta w tym miejscu i ponownie nie zawiedliśmy się.
Inne adresy, które nam polecano, ale nie zdążyliśmy ich zjeść: Sa Piola, PerBacco, Salsamenteria, Pizzeria Da Rita. Na słodkie: Pasticceria Chez les negres, Pasticceria Dulcis. Wygląda ładnie, ale nie jedliśmy.
Gdzie na kawę w Cagliari?
Caffe Dell’Arte
Istnieje dosłownie jedna, jedyna kawiarnia speciality w Cagliari – W Caffe Dell’Arte powitał nas przemiły barista (właściciel?), który doskonale kojarzył krakowską scenę kawiarni specialty i bezbłędnie wymienił nazwisko mistrzyni świata Agnieszki Rojewskiej. Czarną kawę przelewową serwuje w kieliszkach do wina, w których napój stygnie szybciej, niż w porcelanie. Nam bardzo przypadło to do gustu. Sama kawiarnia wygląda dość staromodnie, ale nie dajcie się zwieść. Tu wiedzą, co podają i jak na ziarno specialty, to wcale nie jest drogo.
Tiffany
Coś w lokalsowym klimacie? Zaraz obok Piazza Yenne polecamy Wam wpaść do kawiarni Tiffany. Jest to typowy włoski bar z koszmarnym, kiczowatym wystrojem, ale jego siłą jest ogromna, świetnie zaopatrzona od samego rana witryna pełna kanapek, pizzetek, croissantów, pączków i tartaletek. Tak, to jest dobry spot na śniadanie na mieście, o lepszy będzie ciężko. By nie ranić swych odczuć estetycznych, najlepiej usiąść w ogródku przed lokalem, pod drzewkami pomarańczowymi. Tu jest już pięknie! Oferowana przez Tiffany kawa illy to jedno z lepszych ziaren na wyspie, więc nawet jeśli na co dzień pijecie wyłącznie Etiopię Yirgacośtam z dripa, to we Włoszech nigdy nie kręćcie nosem na illy. Popołudniami kawę zamienia się na koktajl, a najlepiej oczywiście zamówić klasyczny Aperol Spritz, który koszuje 5 euraków, podają go nam niemalże w wiaderku i oczywiście z furą darmowych przekąsek – chipsów, orzeszków i kanapek. Takie aperitivo szanujemy!
Gdzie na wino w Cagliari?
Inu
Sardyński wine bar, który mieści się przy spokojnej ulicy, kilka kroków od ścisłego centrum. Jeżeli jesteście wymagającymi winopijcami, swoje kroki powinniście skierować właśnie tam. Do wina można zamówić kuszące deski przekąsek z lokalnymi wędlinami i serami na pokładzie.
Czego trzeba spróbować na Sardynii?
Tradycyjna sardyńska kuchnia bardzo różni się od tego, co znajdziemy na kontynencie. W praktyce, po wielu latach podróży do Włoch, wciąż można zaskoczyć się, gdy po raz pierwszy zawita się na Sardynię. Tak było właśnie w naszym przypadku! Poniżej opisujemy kilka produktów i dań o tajemniczo brzmiących nazwach, z którymi z pewnością spotkacie się na Sardynii!
Pane Carasau – cienki, łamliwy chlebek, dostępny absolutnie wszędzie. Raz lepszy, raz gorszy, ale do wina fajne się go chrupie. Szukajcie takiego z rozmarynem!
Pane Guttiau – smażona wersja pane carasau z oliwą i solą. W sklepach można go znaleźć na półce obok chipsów. Ostrzegamy – wciąga jak bagno.
Pasto duro – podczas wizyty w lokalnej pannetterii na pewno zwrócą Waszą uwagę ‘spiczaste’ bułki. Atrakcyjny wygląd to ich największa zaleta. Jest to po prostu biała, dmuchana buła, ale raz można zjeść!
Pecorino Sardo – twardy ser owczy, którego używają tu częściej, niż parmezanu. Lokalna duma i bardzo dobry ser. To właśnie ten produkt powinniście przywieźć z wyspy rodzicom i sąsiadom.
Culurgiones (lub Culurgionis) to danie, które będzie smakowało wszystkim Polakom. Są to pierożki z ciasta makaronowego, nadziewane farszem z ziemniaków, sera pecorino i mięty. W smaku przypominają trochę nasze… ruskie pierogi. ;) Tyle, że Culurgiones podaje się z sosem pomidorowym. Nie spróbowałeś – napraw swój błąd. Bez nich wizyta na Sardynii się nie liczy!
Fregola – to nie truskawka (wł. fragola), ale typ makaronu – małe perełki, porównywane czasem do kus kusu.
Malloreddus – to typowy dla Sardynii kształt makaronu. W kartach restauracji zobaczycie często danie o nazwie Malloreddus alla campidanese i będzie to po prostu makaron z sosem pomidorowym z salsiccią i pecorino. Danie proste i smaczne, jak to we Włoszech!
Mirto, czyli mirt – mała jagódka, której przypisuje się duże właściwości prozdrowotne. Na Sardynii spotkacie lody mirtowe i nalewkę.
Bottarga di muggine – suszona ikra cefala to klasyk i przysmak. Dostępna jest także ikra z tuńczyka pod nazwą Bottarga di tonno. Włosi podają otarte wiórki bottargi na makaronie, co nadaje mu smaku morza.
Sebadas – okrągłe ciastka smażone w głębokim tłuszczu, wypełnione masą ze słodkiej owczej ricotty i skórki cytrynowej lub pomarańczowej. Na wszelki wypadek jeszcze polane miodem. Typowy smak Sardynii. To się nie mogło nie udać.
Szafran (wł. Zafferano) – wiadomo. Sardyński szafran to klasyk. Kosztuje miliony monet, przywieziesz go mamie, która ucieszy się, schowa i zapomni. Plus: nie zajmuje dużo miejsca w walizce.
Podsumowanie
Sardyńska kuchnia jest mocno oparta na rybach i owocach morza (w miejscowościach nadmorskich) i na dziczyźnie (w głębi wyspy). Położone na samym południu Cagliari to miasto z dobrze rokującą, młodą sceną gastronomiczną, pełne trattorii, pizzerii i restauracji. Jest ich na tyle dużo, by spędzić tam smaczny weekend. W mieście nie brakuje niestety knajp – pułapek na turystów, dlatego polecamy Wam kierować się instynktem i zwracać uwagę np. na wygląd ryb w lodówkach.