13 filmów, po których zrobisz się bardzo głodny (z drobnymi wyjątkami)

Jeśli kochacie kino niemal tak samo jak pyszne jedzenie, sprawdźcie kilka naszych ulubionych, fabularnych filmów z kulinariami w tle. Przygotujcie coś pysznego, wybierzcie wino i rozsiądźcie się wygodnie. Smacznego seansu!

Uczta Babette, reż. Gabriel Axel, 1987, Babette’s Feast

Tytułowa uczta jest pretekstem do snucia opowieści o wymiarze bardziej ogólnoludzkim, np. wpływie religii, w tym wypadku surowego odłamu protestantyzmu, na kondycję człowieka. Czy ograniczanie smaku życia wiecznym postem zbliża do spokoju ducha i boga? Kiedy Babette rozpoczyna swe kuchenne „czary” i serwowanie wytwornej, francuskiej uczty, odpowiedzi na wiele pytań spłynie na nas wraz z rozkoszą podziwiania kolejnych talerzy.

Szef, reż. Jon Favreau, 2014, Chef

Oprócz szczypty eleganckiej kuchni, talerza pełnego smakowitych ujęć przyprawionych lekkostrawnym dowcipem oraz całego food trucka ulicznych przysmaków, znajdziecie tu również ingrediencje takie jak: film drogi, wypalenie i pasję, użyteczność społecznościowych mediów dla świata gastronomii, jeszcze więcej pyszności i… Roberta Downey Juniora. Grzech się nie skusić!

 

Jedz i pij, mężczyzno i kobieto, reż. Ang Lee, 1994, Eat Drink Man Woman

Jedno z pierwszych dzieł geniusza kina z Tajwanu już od pierwszej minuty gra głodowego marsza na kiszkach widzów. Wysmakowana wizualnie sekwencja otwarcia to zmysłowy pokaz przygotowywania kilku sztandarowych dań chińskiej kuchni, np. ryby udającej wiewiórkę czy idealnie ukształtowanych dim sumów. Całe to kulinarne bogactwo podgrzewa tylko ciepłą atmosferę tego pięknie mówiącego o rodzinnych relacjach filmu.

 

Wielkie Żarcie, reż. Marco Ferreri, 1973, La grande bouffe

Jeśli kiedykolwiek myśleliście, że śmierć z przejedzenia wykwintnymi daniami byłaby iście rajskim zejściem z tego świata, obejrzyjcie epizod restauracyjny „Sensu Życia Według Monty Pythona”. I „Wielkie Żarcie”. Będą to przeżycia na poziomie nieznośnie wręcz sensualnym, obrzydliwie fizycznym i zwiększającym świadomość ciała, niekoniecznie w ten pożądany sposób. Lepiej na pusty żołądek. Ale z szotem wódki.

Smak Curry, reż. Ritesh Batra, 2013, The Lunchbox

Czy wiecie, że codziennie po Mumbaiu przemieszcza się kilka tysięcy dabbawala, którzy doręczają nawet do 200 tysięcy lunczy do pracujących w biurach rozsianych po całym mieście? Pomyłki w rozbudowanym systemie podobno zdarzają się niezwykle rzadko. Na potencjale pomyłki zbudowana została jednak cała fabuła tego spowitego apetycznym aromatem gorącego curry, rozczulająco romantycznego filmu.

Czekolada, reż. Lasse Hallström, 2000, Chocolat

Północny wiatr przygnał do niewielkiego, francuskiego miasteczka potomkinię plemienia Majów Vianne wraz z córką i wielkim talentem do przygotowywania istnych cudów z czekolady, którymi to po kolei otwiera serca i przychylność kolejnych mieszkańców. Choć nie jest to łatwe ze względu na trwający post i strzegącego religijnej czystości burmistrza. Widzom również ciężko przetrwać po seansie na diecie, przyrządzony z czekoladą kurczak niektórym po dziś dzień śni się po nocach.

Soul Kitchen, reż. Fatih Akin, 2009

Przypominajka, że do prowadzenia restauracji nie wystarczy pomysł, biznesplan i jako takie jedzenie. Potrzebna jest wizja, atmosfera, a przede wszystkim zespół ludzi, którzy wizję tę mimo wszystko wytrwale będą śnić i wprowadzać na jawę.  Wszystko to, jak zwykle u Akina, okraszone najtłustszą śmietanką niemieckich aktorów, dobrą muzyką i świetnymi zdjęciami. Rzeczywiście karma dla duszy.

Tampopo, reż. Jūzō Itami, 1985

W podupadającej ramenowni, wśród niekończących się odgłosów siorbania, stukotu pałeczek, terkotania garnków na gazie, splatają się losy kilkunastu barwnych postaci, które mieszają w fabule jak Tampopo w garze z gotującym się wywarem na ramen. Pomiędzy gagami i wysiorbanymi miskami znajdziecie tu kilka świetnych scen uczących szacunku do pożywienia i ciężkiej pracy włożonej w to, by godziwie nas nakarmić.

Bezdroża, reż. Alexander Payne, Sideways

Podążając za bohaterami, rozbijamy się po winnicach kalifornijskiej doliny Napa. Między kieliszkiem Pinot Noir, a Cabernet Franc, gdzieś bardzo blisko dna filmowej butelki odkrywamy, że snucie winnych opowieści o taninach, winogronach i aromatach to zasłona dymna dla rozważań o kilku ważkich sprawach. Dialogi spija się jak kieliszek najlepszego szampana. Na szczęście po seansie kaca brak.

Ratatuj, reż. Brad Bird, Ratatouille

Wybór głównego bohatera tej uroczej animacji jest o tyle przewrotny, że został nim… szczur, czyli delikatnie mówiąc, bestia non grata każdej szanującej się kuchni. Nasz kudłaty bohater nie zadowala się bowiem nadgniłymi resztkami po niedokończonej uczcie, pociągają go produkty gourmet i gotowanie. Pokażcie pociechom-niejadkom i fast foodowym jawonożercom bez szacunku do jedzenia, może tak czarująco wyserwowane danie nieco poszerzy ich smakowe horyzonty.

Julie & Julia, reż. Nora Ephron, 2009

Po wyczytaniu we „Francuskim szefie kuchni”, że do gotowej zupy cebulowej wystarczy dołożyć butelkę zacnego, białego wina i kolacja gotowa, tak jak i Julie miałam ochotę przerobić po kolei wszystkie, rozbudzające apetyt i pysznie pełne masła, przepisy Julii Child. Prawdziwie pyszna przyjemność z oglądania w akcji dwóch wspaniałych aktorek i inspirujących do wstawienia czegoś na ogień, pełnych smakowitego jedzenia kadrów.

Opowieść o gotującym samuraju, reż. Yuzo Asahara, 2014, Bushi no kondate

Pomijając wątek miłosny o konsystencji rozgotowanych klusek w chłodnym bulionie, warstwa zdjęciowo-kulinarna oszałamia feerią coraz to nowych, wysublimowanych składników i złożonych z nich tradycyjnych, japońskich potraw. Interesujące jest również tło historyczne wyjaśniane niespiesznie przy niekończących się talerzykach i miseczkach uczty kaiseki (złożonej z wielu niewielkich dań, podawanych zawsze w określonej kolejności).

 

Kucharz, złodziej, jego żona i jej kochanek, reż. Peter Greenaway, The Cook, The Thief, His Wife & Her Lover

Klatka po klatce to pełne inscenizacyjnego przepychu dzieło karmi zmysły do syta wyrafinowanymi ujęciami barokowych wnętrz, ostrych jak nóż szefa kuchni dialogów czy kipiących od emocji zwrotów akcji. Apetyt po seansie raczej jednak stracicie, zadbają o to wyraziste sceny obżarstwa i przemocy, będące zresztą zawoalowaną krytyką okresu rządów Margaret Thatcher.