Temat czekolady na gorąco niejednokrotnie spędzał mi sen z powiek. Do napisania tego artykułu przymierzałam się od dawna, przez cały czas czując się nieodpowiednio przygotowana. Znalazłam jednak złoty środek i postanowiłam nie wydawać tony pieniędzy na czekoladopodobny budyń w poszukiwaniu tej najlepszej czekolady do picia. W zamian opowiem Wam jak wygląda sprawa „od kuchni” i w których miejscach zawsze możecie liczyć na porządny kubek gorącego nieba.
Co wiemy na pewno? Po pierwsze, że czekoladę da się stopić, po drugie, że da się z niej zrobić gęsty i smaczny napój, a po trzecie, że można ją podrobić. Saszetki z czekoladą na gorąco w sklepach na 100% nią nie są, ale co zabawniejsze, czasami skład drogich produktów znanych firm także pozostawia wiele do życzenia. Niegdyś reklamowana przez Almę czekolada do rozpuszczania znanej irlandzkiej marki Butlers (ok. 35zł!), okazała się być czekoladą tylko z wierzchu.
Ale skupmy się na tym, co serwują nam knajpy. Gęsta, często niemalże czarna ciecz, leniwie obraca się w czekoladziarce. Znacie to? Przy ujemnych temperaturach nader przyjemne skojarzenie. Jednakże dziwne rzeczy dzieją się, jeśli odstawicie na chwilę swoją filiżankę. Co tam się dzieje? Co to za słodki, budyniowy kożuszek? Czy tak zastyga czekolada? Nie do końca. Prawdopodobnie właśnie kupiliście filiżankę zagęszczanego mąką kakao.
Zawsze zastanawiało mnie jak to jest, że lokale gastronomiczne tak chętnie korzystają z tych marnej jakości proszków, które o dziwo wcale nie są tanie (od 50 do 90zł/kg, średnie użycie 200g/1l mleka, co jest w sumie droższe niż 4 tabliczki prawdziwej czekolady, które także wystarczą aby zagęścić 1l mleka). Skład takiej czekolady to zazwyczaj (wymieniam od najwyższej zawartości): cukier, kakao, skrobia, aromaty. W droższych wersjach ratują się dodatkiem masła kakaowego, lecz cóż z tego, skoro dalej znajdziemy tam skrobię i różne sztuczne aromaty.
Jak nie dać się zrobić w balona? Po pierwsze odwiedzajcie sprawdzone miejsca, które dbają o jakość. Po drugie nie oczekujcie, że prawdziwa czekolada będzie bardzo gęsta – nie raz się zdarza, że w lokalach, które serwują prawdziwą czekoladę, klienci się skarżą, że nie jest tak gęsta jak gdzieś indziej – to może być oznaka braku mąki w roztworze.
Ok, teraz już będzie tylko miło, bo polecę Wam miejsca, które mają prawdziwą czekoladę.
Najlepszą gatunkowo czekoladę, przygotowywaną na bazie kuwertury jedynego czekoladowego mistrza polski Jakuba Piątkowskiego, wypijecie w sezonie zimowym Cafe Manggha >KLIK<. Czekolada jest dość płynna (konsystencja kakao), za to w smaku jest totalną petardą.
Słodka manufaktura >KLIK< ciśnie czekoladę w stylu retro, mieszając w garnuszkach gorzką czekoladę ze śmietanką i mlekiem. Fantastyczna belgijska czekolada jest również w podgórskiej cukierni Nad&Greg.
W wersji streetowej prawdziwej czekolady na bazie belgijskiej 65% kuwertury, można napić się w food trucku Trdelnik na Placu Izaaka. Podobnie w hiszpańskim Tesoro, gdzie obok Waszej filiżanki z czekoladą może wylądować świeży churros!
Prawdziwą gorzką czekoladę, skoncentrowaną, bo robioną na wodzie, a dzięki temu również wegańską, możecie wypić w Rannym Ptaszku. Jest to czekolada single origin Lubeca z Ghany. Osoby ograniczające cukier ucieszą się z informacji, że Cakester Cafe podaje prawdziwą czekoladę słodzoną stewią!
Znam wielu fanów zakurzonych sklepików kolonialnych. W trochę już zapomnianym Pożegnaniu z Afryką można napić się prawdziwej czekolady przyrządzanej z kapsułek o 70% zawartości kakao, rozpuszczanych w mleku i śmietance. Bardzo podobną znajdziecie również w pięknych i nowoczesnych wnętrzach MAK Bread&Coffe oraz z widokiem na Kraków – na tarasie Cafe Oranżerii.
Nie zapominajmy o kawiarniach speciality – te zwracające uwagę na jakość wszystkich produktów, powinny serwować również dobrą czekoladę. Tak jest w Blossom, gdzie bariści topią czekoladę gorzką i mleczną na mleku.