Gdy ktoś zaczepi Was na ulicy i zapyta o to, gdzie na Zabłociu znajduje się dom kultury, to śmiało możecie mu podać adres Ślusarska 9. My również wskazalibyśmy palcem ten punkt na mapie, a dokładniej na Bal, który nie ogranicza się do karmienia ludzi. Od 2012 roku jest miejscem spotkań, meetupów i imprez, gości w swoich progach projekcje filmów, wystawy i koncerty.
Sześć lat temu nikomu na Zabłociu jeszcze się nie śniło o agresywnej deweloperce. Pojawiało się tu sporo startupów, pracowni artystycznych i wydawało się, że dzielnica ta zostanie kreatywnym hubem i drugim Kazimierzem. Jedną z pierwszych jaskółek, które dawały taką nadzieję był Bal, który otworzył swoje podwoje w 2012 roku.
Dobrze zacząć każdy dzień
Ta duża, postindustrialna, surowa przestrzeń z półotwartą kuchnią żyje z rytmem dzielnicy i zmienia swoje oblicze w trakcie dnia. My najczęściej wpadamy do Balu na śniadania – przed 12:00 jest tu bardzo cicho, co pozwala w przyjemny sposób rozpocząć dzień, sprzyja spotkaniom i kreatywnej pracy, przy której można pożywić się czymś zdrowym i pysznym.
Plotka głosi, że Bal wziął sobie za punkt honoru, by mieć u siebie najbogatszy wybór śniadań w Krakowie. Menu śniadaniowe zajmuje większą część karty i kryje prawdziwe perełki. Kuchnia Balu kręci się wokół świetnych, jakościowych produktów. Kucharze zaopatrują się w Pastrami Deli, są też specjały z Targu Pietruszkowego- kiełbaski z Jasiołki i pstrąg od Marka Mostowika- produkt reglamentowany!
Dla tych, dla których nie istnieją śniadania bez jajek, jest klasyczna jajecznica, jaja sadzone, na miękko i omlety, a dla dietetycznych purystów wybór owsianek z owocami i wegańskich jaglanek na mleku kokosowym.
Opiekane, chrupiące bajgle konkurują o naszą uwagę z najbardziej jakościowymi tostami w mieście, które przygotowuje się tu na pszenno-żytnim chlebie wypiekanym na specjalne zamówienie w pobliskim Pochlebstwie. Warto dodać, że Bal, jako jedyna kawiarnia w Krakowie, przekonał tę wspaniałą mikropiekarnię do współpracy. Rzemieślnicze pieczywo kryje w sobie nie mniej wspaniałe dodatki- boczek, cheddar i mozzarella czy kurczak z salami, pieczarkami i Grana Padano? To tylko dwie z wielu opcji!
Jeżeli znudziła Wam się już wszędobylska szakszuka, to koniecznie spróbujcie menemen – tureckiej jajecznicy z papryką, pomidorami i cebulą, którą podaje się z dodatkiem gęstego jogurtu. My zamówiliśmy i nie pożałowaliśmy – smak jest ciekawy, a jednocześnie bardzo komfortowy!
A gdyby powyższego było Wam mało, macie do wyboru jeszcze kilka zestawów śniadaniowych z przelewem lub herbatą w zestawie. Jeden z nich powstał z potrzeby stałych gości, którzy ku przerażeniu obsługi Balu zamawiali gorące kiełbaski i jajka z boczkiem i majonezem. W ten właśnie sposób do karty trafił Lucky Stroke, obecnie jeden z najczęściej zamawianych śniadaniowych setów. Naszym śniadaniowym klasykiem (w dodatku wege!) jest Spread it – zestaw 4 past do pieczywa, wyrabianych na miejsu w Balowej kuchni.
Lunche rządzi się swoimi prawami. To ukłon w stronę zabłockich korpoludków, choć zjemy je tu 7 dni w tygodniu – codziennie coś innego. Zestawy lunchowe składają się z zupy i dwóch dań głównych do wyboru – mięsnego lub wegetariańskiego. Niedawno z myślą o tych, którzy wpadli w wir pracy i nie zdążyli na lunch, pojawiło się menu popołudniowe, a w nim zupy i dania obiadowe.
Kultura brunchu
W weekendy Bal serwuje śniadania przez cały dzień. Miejsce wypełnia się lokalsami, którzy przychodzą tu z dziećmi i przyjaciółmi na leniwe śniadania. Bal to jedno z niewielu miejsc w Krakowie, w którym zamówicie brunch z prawdziwego zdarzenia. Wielkim setom śniadaniowym towarzyszą klasyczne brunchowe koktajle – mimoza, greyhound (gin z sokiem z grejpfruta) i Krwawa Mary. Cichym bohaterem weekendowego menu są pancakes z syropem klonowym, które śmiało mogą robić za deser, jeżeli po śniadaniu zasiedzimy się tu odpowiednio długo.
A skoro o słodkim mowa..
Czekając w kolejce do baru (w Balu obowiązuje samoobsługa) trudno zignorować kuszącą witrynkę z pieczonymi na miejscu ciastami. Ogromne kawałki przepysznych wypieków przemawiają do wyobraźni, a słynne balowe Banoffee znika momentalnie. Mocną stroną są serniki inspirowane kuchnią amerykańską – toblerone, chałwowy, klasyczny New York… zobaczcie sami!
Kawowych freaków ucieszy wiadomość, że w Balu nastąpiły właśnie spore zmiany w młynkach. Obecnie napijemy się tu espresso na ziarnach z Coffee Proficiency i przelewu od Auduna. Również w temacie herbaty Bal nie uznaje kompromisów- na barze czeka na nas szeroka selekcja wysokogatunkowych herbat Teapigs. W lodówkach znajdziemy spory wybór piw kraftowych, a miłośnicy wina również nie zostaną odprawieni z kwitkiem.
Od jedzenia niedaleko do kultury. Duża, surowa przestrzeń to idealne warunki do organizowania wystaw, warsztatów, czy meetupów. Zawsze natkniecie się tu na wystawę fotografii, grafiki, a z początkiem maja ruszył sezon Balowego kina plenerowego – kolorowy ogródek Balu zamienia się wówczas w widownię, a na jednej ze ścian wyświetlane są filmy. Kolejny seans już 24 maja. Do zobaczenia!

Balowa interpretacja bajgla nowojorskiego – wędzony łosoś z jajkiem w koszulce, twarożkiem i kaparami.
BAL na Zabłociu, ul. Ślusarska 9 (wejście od Przemysłowej)
Tekst powstał we współpracy z Balem na Zabłociu. Współpracujemy wyłącznie z miejscami, które uważamy za godne polecenia.