Parno, drzewnie i zielono, gorące wywary bulgoczą w garach. Wygłodniałe stwory kłapią paszczami i siorbią nitki ramenowego makaronu. Te drapieżniki to my, na nowym menu w Arigatorze!
Nasz ramenowy radar nie pozwolił nam przegapić tego miejsca – w Arigatorze stawiliśmy się zimą tuż po otwarciu. Wzięliśmy przyjaciół, karnie odstaliśmy swoje w kolejce i zeżarliśmy całą kartę. Zaintrygowani smakami chcieliśmy więcej. I choć w Warszawie rameny podaje co druga azjatycka knajpa, to Arigator jest jednym z niewielu miejsc, których menu kręci się wyłącznie wokół tej hajpowanej potrawy. Teraz, gdy na Piękną wjechało nowe menu, nie mogło nas tam zabraknąć! Co zjedliśmy? Zobaczcie!
Jeżeli dopiero zaczynacie swoją przygodę z ramenem, to na początek polecamy Wam Shoyu. To najbardziej przystępny smak, a zarazem świetny, satysfakcjonujący posiłek. No taki klasyk. W Arigatorze – bardzo dobrze zrealizowany.
Niech nie szokuje Was ten dodatek limonki. Odkąd specjalistka od ramenów – Pyza made in Poland – pokazała nam top tokijskich ramenów, a w nim rameny z oliwkami, cytryną czy kiełbasą, to wiemy, że miska przyjmie wiele i nie ma tu świętości. W tej znajduje się nawet biała kapusta, a z klasycznych dodatków jest schabik chashu, nori i świeżo siekana dymka. I oczywiście fura ramenowego makaronu.
Coś dla bardziej wytrawnych graczy? Tsukemen! To ramen, ale rozłożony do dwóch misek. W jednej znajduje się makaron i dodatki, w drugiej sos do makaronu. Tak, sos! Bo choć konsystencję ma płynną, to z pewnością nie należy go traktować jako zupę. Jest kaloryczny, bardziej skoncentrowany i zazwyczaj znacznie bardziej słony niż standardowe buliony do ramenów podawanych w jednej misce.
Niewiele miejsc w Polsce podaje tsukemeny, dlatego mogliście jeszcze o nich nie słyszeć, jeżeli nie jesteście wkręconymi w temat ramenów otaku. BBQ Yuzu tsukemen świetnie nadaje się na początek tsukemenowej przygody. Jak jeść takie danie? Makaron oraz dodatki unosimy pałeczkami, zamaczamy w sosie i zjadamy – to takie proste! Można, a nawet wypada przy tym siorbać. W karcie Arigatora jest i drugi tsukemen – Buta Miso, którego również chcemy spróbować.
Opcja wege? Oczywiście! Wantanmen ramen sprawił nam wielką radochę. Nie dość, że mnóstwo makaronu i głęboki, mocno grzybowy bulion, to jeszcze te śliczne, wypełnione warzywami pierożki! Tę miskę można jeść oczami – na jej widok Instagram sam się otwiera. Pro tip: Wantanmen ramen to także najbardziej „dietetyczna” pozycja w karcie. Czemu? To proste! Mięsne rameny gotuje się przez wiele godzin na mięsie i kościach, a podaje z tłuściutkim mięsiwem.
Ciągle przed nami Carboramen – chyba najbardziej kontrowersyjny bohater nowej karty. Ramenowi puryści nie zostawili na nim suchej ramenowej nitki. Boczek chashu, żółtko i parmezan – wymarzone trio, gdy chcecie zrobić masę!
–
Arigator Ramen Shop, ul. Piękna 54, Warszawa
Zobacz menu na fejsie: KLIK