Grzegorz Bucki – tak nazywa się nowy szef kuchni restauracji Amarylis, który od marca rozpoczął pracę w tamtejszej kuchni. Wszystkich krakowskich miłośników fine diningu zapraszamy na przegląd jego pierwszego menu!
Restauracja Amarylis mieści się przy Dietla 60, w podziemiach Queen Boutique Hotel. Jeżeli jeszcze tu nie byliście, to domyślamy się, co przychodzi Wam na myśl – kolejna sztywna hotelowa restauracja. Nic bardziej mylnego! Jest elegancko i pięknie, ale nie onieśmielająco i czujemy się tu dobrze – od progu wita nas uśmiechnięta, niezwykle gościnna obsługa.
Grzegorz Bucki trafił tutaj nie bez powodu. To właśnie w Amarylis stawiał swoje pierwsze kroki w świecie wyższej gastronomii i zdobywał doświadczenie, które pomogło mu w pracy u boku gwiazdkowego szefa Paulo Airaudo w Studio Qlinarnym na Gazowej, a później, już na samodzielnym stanowisku szefa kuchni, w Industrialu na Zabłociu.
Przyglądnijmy się jednak autorskiej karcie przygotowanej przez Buckiego z okazji ponownego debiutu w Amarylis. Oto, co zjedliśmy w trakcie pierwszej kolacji degustacyjnej. Najbardziej aktualne menu degustacyjne znajdziecie zawsze na stronie restauracji.
Zespół Grzegorza Buckiego powitał nas uroczym krakowskim akcentem – oprócz chleba, podano nam wypiekane na miejscu mini obwarzanki, do których pprzygotowane zostały masła smakowe. Zaraz po nich na stole pojawiło się przepiękne amuse-bouche, w którym zachwycił nas konfitowany ziemniak z majonezem i jajkiem przepiórczym.
Pierwszą z przystawek, jakimi uraczył nas chef Bucki, były małże św. Jakuba z chorizo, musem z kalafiora podkręconym liśćmi kafiru i oliwą curry. Zaraz po nich na stole pojawił się królik, którego ultradelikatne mięso zostało połączone ze smardzami, emulsją z lubczyku i chipsem z kaszy gryczanej.
Prawdziwe poruszenie wywołała jednak… zupa, w menu enigmatycznie opisana jako „wędzone żebro / cebula / kiszona kapusta”. Na widok malutkich ravioli, tym, którzy spodziewali się dostać kawał mięcha, pojawiły się w oczach znaki zapytania. Szybko się jednak okazało, że były one dodatkiem do wspaniałego, głębokiego w smaku consommé na wędzonym żeberku, którego aromat wypełnił całą salę. Koniecznie spróbujcie!
Aby ostudzić emocje, zostaliśmy poczęstowani zimnym intermezzo pod postacią jabłkowej granity z limonką, która oczyściła kubki smakowe i przygotowała nas na dalsze kulinarne wrażenia. Wtedy podane zostały dania główne. W tej konkurencji naszym zdaniem zwyciężył halibut z kompresowaną kapustą włoską i musem z szalotki, który wraz ze współbiesiadującymi uznaliśmy za najmocniejszy punkt setu degustacyjnego.
Czy to już czas na deser? Nie, jest jeszcze pre-deser! Jakże my szanujemy takie inicjatywy. Ten cieszył nie tylko nasze podniebienia, ale i oczy. Przypominał trochę zrobiony z żywopłotu labirynt, a w rzeczywistości był kremem cytrynowym posypanym.. koperkiem! Ten zaskakujący dodatek sprawdził się znakomicie – smaki zagrały, dając nam wiele dziecięcej radości. Deser właściwy, przyozdobiony maleńkim makaronikiem, łączył w sobie smaki białej czekolady, marakui, kokosa i mango.
Tyle wrażeń w jednej kolacji! Obecnego menu możecie spróbować w Amarylis jeszcze do końca maja. W czerwcu wprowadzona zostanie nowa karta, a w niej… sami jesteśmy ciekawi! Nie jest tajemnicą, że Amarylis utożsamia się z ideą Slow Foodu. Restauracja od lat korzysta z najlepszych lokalnych składników i tradycyjnych produktów z naszego regionu. Trzymamy kciuki, by rekomendacja Slow Food Polska i odznaczenie czerwonego ślimaka trafiły jak najszybciej w ręce zespołu Grzegorza Buckiego.
Cena menu degustacyjnego: 210 zł.
Zdjęcia wykonała dla nas Anna Cupczyńska / Karma w Kadrze. Dziękujemy!