Akita Ramen food truck
o "japońskiej zupie miłości"
wywiad

Trudna logistyka food trucka w połączeniu z wieloelementowym i długim procesem przygotowania ramenu. Niemożliwe? Poznajcie food truck Akita Ramen, który swoją mobilną, ramenową  kuchnią podbija podniebienia wszędzie tam, gdzie się pojawia!

Ania z Have a Bite: Czym dla Ciebie jest ramen idealny?

Karol z Akita Ramen: Mam wrażenie, że rozmawianie o ramenie w Polsce, zrobiło się ostatnio bardzo kontrowersyjne.  Okazało się, że ramen wzbudza tyle emocji i jest teraz tak wielu jego  znawców. Mam swoje ulubione typy ramenów, których próbowałem i mi smakują, mam coś do powiedzenia na ich temat. Natomiast trzeba powiedzieć, że „ramen” to tak szeroki wachlarz pojęć, że interpretacje własne są jak najbardziej dozwolone.

A: Czemu służy taka reinterpretacja?

K: Niewiele lokali mogłoby pozwolić sobie na robienie ramenu w zupełnie tradycyjny sposób, opierając się stuprocentowo na oryginalnych recepturach. Chociaż jest to oczywiście możliwe, bo np. Uki Uki robi sukcesywnie Ramen Day, gdzie dodatki są jak najbardziej skromne, czyli takie, jakie powinny być i okazuje się, że to się jednak sprawdza. Na pewno też z tego powodu, że ważna jest po prostu spójność- nie można mieszać całkowicie fusion z tradycją w jednym daniu, w tym samym momencie i tym samym miejscu. Więc oczywiście interpretacje są dozwolone, ale pewna określona ilość tych rygorystycznych wyznaczników ramenu powinna zostać zachowana. Jeśli zostaną pominięte, to przestaje być on tą konkretną potrawą.

Ekipa Akita Ramen

Ekipa Akita Ramen

A: W takim razie z czego składa się ramen od Akity?

K: Mamy w tym momencie dwa tare (smakowa baza ramenu) w menu. Jedno to miso tare, drugie to shoyu. Robimy drobiowo-wieprzowy wywar, którego receptura w większej mniejszej oparta jest na przepisach zgromadzonych podczas mojego pobytu w Japonii. Oczywiście jest to również wypadkowa różnych naszych eksperymentów, np. z odpowiednią ilością i odpowiednim rodzajem mięsa. Tę recepturę mamy już dobrze opracowaną i solidnie opanowaną, nie wprowadzamy żadnych zmian z dnia na dzień. Mamy trzy wersje ramenów (obecnie cztery, ostatnio do rodziny dołączył Warsaw Love z pikantnym kawiorem – przyp. red.): Sapporo Ramen na bazie miso tare, Tokyo Ramen na bazie shoyu i Tricity Ramen, w hołdzie naszemu ukochanemu Trójmiastu, lekko pikantny, serwujemy go z kurczkiem w sosie teriyaki własnej produkcji. Podchodzi nieco bardziej pod koreański ramyun, bo japońskie rameny rzadko są ostre. Chociaż się zdarzają. Ale samo tare nie różni się składnikowo od sojowego tare, które znajdziemy w naszym Tokyo Ramen, różni się jedynie dodatkami, olejem chilli i wzmagającymi pikanterię przyprawami. Czyli jest to tak naprawdę pikantny shoyu ramen. Serwujemy go z kurczakiem.

A: Kurczak chyba nie jest klasycznym ramenowym dodatkiem?

K: Japończycy śmieją się trochę  z tego, że mamy kurczakowy ramen, jest to według nich trochę niedostojne. Ale szczerze mówiąc przyjazd do Warszawy jeszcze bardziej uzmysłowił nam, że ten kurczak jest w misce nie od parady, bo jest to dla Polaków produkt znany i bezpieczny. To zdecydowanie najbardziej pożądana pozycja z naszego menu.

Ramen Warsaw Love od Akity

Ramen Warsaw Love od Akity

A: Naprawdę?

K: Pewnie mogłaby być to równie dobrze kaczka, bo z tego co wiem, kaczka sprawdza się bardzo dobrze. Największym klasykiem, jaki może być, jest oczywiście chashu (specjalnie przyrządzony boczek), które mamy i robimy, ale uzmysłowienie polskiemu konsumentowi, że mimo iż jest to boczek, to jest on jednak zupełnie inny od tego, który znamy i używamy np. do jajecznicy, inaczej smakuje i warto go spróbować, jeśli nie się nim zachwycić.
Dywagujemy często, czy nazywać ten składnik wieprzowiną chashu i tylko dociekliwym tłumaczyć, że jest to boczek, czy zostawić samo chashu. Na pewno będziemy jednak promować to nasze chashu, uporczywie tłumaczyć, że jest to boczek. Nie chcę stosować wymienników typu schab, co też się zdarza i w Europie, i nawet w Japonii.

A: Zwłaszcza, że szkoda by było rezygnować z czegoś, co jest tak dobre! Wróćmy może do początków Akita Ramen, opowiedz jak zaczynaliście w Trójmieście.

K: W Trójmieście zaczynaliśmy od eventów. Chwilę po naszym starcie odbywał się Jarmark Dominikański, podczas którego staliśmy z naszym food truckiem bite trzy tygodnie i tam przekrój gości był ogromny. Staliśmy w mniej uczęszczanym miejscu, nie w samym centrum wydarzeń, ale byliśmy jak najbardziej zadowoleni, bo mieliśmy okazję różnym ludziom zaprezentować nasz produkt, którego nijak nigdzie indziej w okolicy spróbować. A nawet jeśli jest jakieś miejsce, trzeba się dowiedzieć jakie, pójść tam. A na Jarmarku staliśmy po prostu na ulicy  z ramenem i ludzie mieli do niego łatwy dostęp. Mogli podejść, popatrzeć z bliska. Rzeczywiście zdarzało się, że niektórzy kompletnie nie wiedzieli, co to za potrawa. Chociaż ostatnio coraz rzadziej trafiają do nas klienci z przypadku, kompletnie niezorientowani w tym, co zaraz będą jeść.

A: Jak w porównaniu z Trójmiastem wygląda Warszawa, do której się ostatnio przenieśliście.

K: Najbardziej szokuje to, że mimo tego, iż działa tu kilka ramenowych restauracji, świadomość okazała się mniejsza niż w Trójmieście, bo ludzi, którzy nie wiedzą czym jest ramen, znalazło się w Warszawie całkiem sporo. Więc znowu zaczynamy swoją ramenową przygodę z edukacją jedzeniową obywateli naszego pięknego kraju. Co jest w sumie fajne!

A: Pada pytanie: „czym jest ramen”. Jak to wyjaśniasz?

K: Bulion z dodatkami i makaronem, nijak tego nie idzie szybciej wytłumaczyć, niż powiedzieć, że to solidna zupa. A przecież jest to całe danie, którego całościowe przygotowanie jest dużo bardziej skomplikowane niż ugotowanie, najczęściej w jednym garze, zupy.  Ramen to jest bulion + tare + makaron, który jest osobną dziedziną + dodatki, z których też większość wymaga osobnego przygotowania. Mięso też trzeba przyrządzić jako odrębny element.

A: I wszystko to zajmuje oczywiście dużo czasu i osobnego przygotowania.

K: No właśnie, to nie jest przecież ekspresowa zupka chińska. Chociaż te pytania mnie zupełnie nie dziwią, bo jeżeli ktoś nie miał okazji się zapoznać z tym daniem, to skąd ma o tym wiedzieć. I później się  dziwi, że ta szybka zupka z Azji, kosztuje 20 czy 30 zł. To może trochę bulwersować, mnie też by pewnie zbulwersowało! Absolutnie mnie nie dziwią te pytania.
Ale trzeba to powiedzieć, ramen naprawdę jest bardzo solidnym daniem, podawanym w bardzo solidnych porcjach. Mam nadzieję, że nikt nie będzie narzekać, że po moim daniu czuje jakiś niedosyt. Mam klasyk, który często powtarzam: ramen to taki rodzaj dania, które stoczniowcy w Nagasaki jedzą przed 12 godzinnym dniem pracy!

A: Dlaczego akurat postawiłeś na ramen? Zwłaszcza, że nie jest to łatwa do przygotowania w food trucku potrawa.

K: Wiąże się to z tym, że Japonia jest bardzo ważnym elementem mojego życiorysu, spędziłem tam prawie 5 lat. Cieszy mnie więc, że mogę przynajmniej do jakiegoś stopnia przekazać rodakowi wiedzę na bliski mi temat. Pozytywnie mnie to buduje!

Jeżeli tak jak my uwielbiacie Akita Ramen, możecie zagłosować na nich w plebiscycie Najlepszy Food Truck w Warszawie 2016, zorganizowanym przez serwis naszemiasto.pl! 


Akita Ramen na Facebooku:
https://www.facebook.com/akitadobrenoodle/